Odra a polityka, polityka a Odra

W zasadzie od chwili, kiedy jasnym było, że katastrofa na Odrze nie ma czytelnej semantycznie przyczyny, wiadomo było, że PiS katastrofę zdyskontuje. W podobnych przypadkach zachowuje się zawsze tak samo. Po pierwsze bagatelizuje sytuację (wystąpienie Kaczyńskiego odnośnie wyborów w Rudzie Śląskiej), następnie, między wierszami, uznaje problem, mówiąc że wszystko jest do naprawienia i pod kontrolą (bez względu na to, jak jest naprawdę), na koniec – kiedy trzeba – drukuje pieniądze i rozdaje je komu popadnie.

Czytaj dalej „Odra a polityka, polityka a Odra”

Lasy, bagna, elektrownie i… rowery

Nie wierzyłem i nie wierzę w elektryfikację transportu na masową skalę. Postrzegam to jako stratę sił i zasobów. Ale z całą pewnością w lokalnym ruchu miejskim i okołomiejskim można się poruszać rowerem. Przejeździłem kiedyś jedną srogą zimę w ten sposób i też się dało, więc pora roku i pogoda nie powinny być usprawiedliwieniem.

Czytaj dalej „Lasy, bagna, elektrownie i… rowery”

Bezsilność

Mam takie poczucie, że pisać o narastającym planetarnym kryzysie warto było do czasu, do kiedy się żywiło przekonanie, że są szanse na wyjście z niego. I kiedy się, jednak, wskazywało jakieś rozwiązania. Jeśli w czymś można było pokładać nadzieję, to w tym, o czym żeśmy w różnych gronach rozmawiali, że dopiero drastyczne uderzenia kryzysu, mogą doprowadzić do pewnego rodzaju wybuchu (zbiorowej) inteligencji i (zbiorowego) współdziałania.

Czytaj dalej „Bezsilność”

Wojna a klimat

Ludzie zajmujący się przed rosyjską napaścią na Ukrainę klimatem, zastanawiają się, co się teraz stanie z naszymi klimatycznymi działaniami. Najprostsza odpowiedź jest taka, że nic się nie stanie, bo nic się stać z istoty rzeczy nie może. A nie może dlatego, że nawet przez chwilę takich nie prowadziliśmy. Jedyne, co rosło, to ambicje i zawartość CO2 w atmosferze. Można powiedzieć, że było to nawet wprost proporcjonalne. Im większe ambicje, tym więcej CO2.

Czytaj dalej „Wojna a klimat”

Więc jednak zatem, (ups, cholercia!) nie wierzycie w katastrofę

Nową strategią wyparcia katastrofy klimatycznej jest postawa następująca. Cytuję za Tomaszem Stawiszyńskim, który formułuje ją, bazując jak się wydaje na poglądach Michaela Schellenbergera, w sposób kanoniczny: Po prostu – nie czeka nas żaden punktowy, wielki, spektakularny koniec. Przeciwnie, zmiany klimatu to proces stopniowy, rozciągnięty w czasie, przebiegający na wielu poziomach jednocześnie i prowadzący do szeregu równoległych przeobrażeń, spośród których tylko część jesteśmy w stanie przewidzieć. Proces będący więc dokładnym przeciwieństwem tego, co zaprezentowane zostało w „Don’t look up”. (nowy amerykański film Adam McKay‚a, USA 2021 – przyp. mój).

Czytaj dalej „Więc jednak zatem, (ups, cholercia!) nie wierzycie w katastrofę”