Ludzie zajmujący się przed rosyjską napaścią na Ukrainę klimatem, zastanawiają się, co się teraz stanie z naszymi klimatycznymi działaniami. Najprostsza odpowiedź jest taka, że nic się nie stanie, bo nic się stać z istoty rzeczy nie może. A nie może dlatego, że nawet przez chwilę takich nie prowadziliśmy. Jedyne, co rosło, to ambicje i zawartość CO2 w atmosferze. Można powiedzieć, że było to nawet wprost proporcjonalne. Im większe ambicje, tym więcej CO2.
Przyczyn napaści rosyjskiej na Ukrainę jest wiele, ale pierwszą i najważniejszą z nich jest nieadekwatna wizja transformacji energetycznej forsowana przez Niemcy i wielu eurokratów, która kanoniczną formę przybrała w Niemczech w postaci niemieckiej Energiewende, która to idea, wobec antyatomowych obsesji, skwapliwie podgrzewanych przez pięknoduchów z całego świata i rosyjski wywiad, doprowadziła do zamiany stałych, czystych, dobrych dla klimatu i przyrody źródeł w postaci elektrowni jądrowych, na rosyjski gaz, rodzimy i rosyjski węgiel i drzewa z całego świata. Jest to niesłychanie proste i, zapewne również przez swoją prostotę, całkowicie nierozpoznawalne jako zagrożenie.
Przez pierwsze trzy dni napaści, wydawało się, że potężny wojenny stres, również w eurokratach i niemieckim rządzie, wyzwoli przebudzenie, które by Niemcy, a potem całą Europę i szeroko rozumiany Zachód. z tego energetycznego fantazmatu wyrwało; że Niemcy zatrzymają „wyjście z atomu” i szybko uruchomią zamknięte niedawno elektrownie, pod którymi protestowała garstka ludzi z całego świata, ze znikomym zainteresowaniem mediów i żadnym zainteresowaniem masowych ruchów klimatycznych. Już dziś widać, że nadzieja na przebudzenie, była całkowicie pozorna. Europa wraca na utarte tory i całkowitą klęskę idei 100% odnawialnych źródeł energii, chce odwrócić poprzez jego wzmożenie, co naturalnie doprowadzi do jeszcze większej katastrofy, zarówno energetycznej jak i politycznej, gospodarczej, militarnej, społecznej i humanitarnej. Walczący za naszą wolność Ukraińcy i zabijani przez Rosjan ukraińscy cywile, to za stanowczo za mało, aby nas z tej fantazji wyrwać jako zbiorowość obywatelek i obywateli wolnego świata.
Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ: The EU’s plan to cure its Russian gas addiction.
Raczej na pewno wraz z narastającym kryzysem wywołanym wojną, będą padać kolejne bastiony naszych klimatycznych fantazmatów. Frans Timmermans, tak stanowczo opowiadający się za nieadekwatnym programem FitFor55, mówi już ciepło o węglu, co jest całkowicie oczywiste, bo „odnawialny: fantazmat musi mieć realny napęd i tym napędem są – wobec pomijania i wyrzucania energii jądrowej – gaz, węgiel i drzewa.
Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ: Coal not ‘taboo’ as EU seeks Russian gas exit
Pisząc tyle lat o narastającym planetarnym kryzysie, jestem ostatnio coraz częściej pytany, co o tym wszystkim sądzę. Jest to dla mnie rzecz o tyle kłopotliwa, że nie czuję się ekspertem w żadnej z dziedzin, które tego kryzysu dotyczą. Zawsze zajmowałem się pisaniem bluesów i elegii o odchodzącym świecie wokół nas i w tym obszarze, być może rzeczywiście coś udało mi się osiągnąć, ale żeby teraz wygłaszać uwagi o wojnie… Pewnie mogą je wygłaszać ci tylko, którzy ją widzieli i doznali.
Nie uchylając się jednak od pewnego, nałożonego na siebie samego przed laty obowiązku, powiedziałbym o tej wojnie, szczególnie w kontekście kryzysu klimatycznego, który jest jednocześnie kryzysem ekologicznym, rzeczy poniższe. Część z nich będzie pewnie miała walor ogólny.
- Nie zaskoczyła mnie co do zasady, ponieważ było od początku oczywiste, że brak adekwatnej reakcji na kryzys klimatyczny, doprowadzi do wojen, czy może nawet Wojny. Zaskoczyła mnie jednak rano, kiedy wstałem i w telefonie przeczytałem, że rozpoczęła się inwazja.
- Sprzeciwiam się nazywaniu tej wojny wojną. To oczywista, niczym nie uzasadniona, militarna napaść. Oczywiście w języku potocznym łatwiej nam używać słowa „wojna”, co sam muszę czynić, ale warto to mieć na względzie.
- Władimir Putin nie jest wszechmocny. Przypisywaliśmy mu za dużo mocy, a Ukraińcy nauczyli nas, że można mu się przeciwstawić. Musimy myśleć, w jaki sposób przeciwstawić się również tworzącej się osi Rosja – Chiny – ktoś jeszcze. Jak się uniezależnić od tego świata. Jak wesprzeć i zachować Tajwan, który jest języczkiem u wagi globalnej cywilizacji.
- Putin przeszarżował. Spodziewał się strachu Ukrainy i Zachodu, otrzymał coś zgoła odmiennego. Błąd jego i jego najbliższego otoczenia polegał na tym, że tam, gdzie uznał systemy za proste, okazały się złożone, a tam, gdzie uznał je za złożone, okazały się proste. Ten błąd obezwładnił go przez pierwsze dni inwazji, ale (niestety) szybko wrócił na zwykły tryb rosyjskiego działania, czyli wyniszczającą wojnę, w której nie liczy się życie własnych ludzi, ani dobrostan własnego narodu, a w szczególności nie liczy się życie „wroga”. Tu wszelkie zbrodnie są już dozwolone. W takiej formie wojna może, choć nie musi, przejść w fazę chroniczną.
- Zwykli ludzie nie za bardzo mają już ochotę ginąć na tego typu wojnach napastniczych. Pokazuje to straszny los młodych Rosjan wysyłanych przez Putina na śmierć, która wydawała się mało prawdopodobna, a okazała się niemal pewna. Warto się zastanowić, czy na podobnie napastniczych wojnach, będą mieli ochotę ginąć młodzi Chińczycy. Jeśli będą mieli, sytuacja nie wygląda różowo.
- Okazuje się, że zwykli ludzie chcą (jednak) walczyć w obronie swojego kraju i samych siebie. I że gotowi są zginąć. Tego również Putin nie docenił, podobnie jak my na Zachodzie. Nie wiemy jednak, czy zbiór zwykłych ludzi gotowych walczyć za swój kraj i pewne ogólnoludzkie wartości nie zamyka się dziś do zbioru Ukraińców.
- Wydaje się, że należy unikać prostych twierdzeń typu „PiS był proputinowski, bo rozbijał UE” i innych tego typu. Mamy do czynienia z tak złożonymi systemami, narracjami i fantazjami, że będą się one przenikać, przeczyć sobie wzajemnie, znosić się i wzmagać. Warto próbować ten chaos zrozumieć i okiełznać. W jednym z sensów proputinowscy byli i są ci unijni urzędnicy i lobbyści, którzy zrobili wszystko, aby rozmontować energetyczną, atomową siłę Europy i zastąpić ją niestabilnymi systemami OZE, opartymi na zmniejszonym, ale stałym spalaniu węgla i gazu. Uchodzą za orędowników integracji. Ale unia, a integracja to nie do końca to samo, a związki między nimi nie są tak oczywiste, jak chcielibyśmy to widzieć od lewa do prawa.
- Systemy i powiązania między nimi są tak złożone, że domaganie się zbyt gwałtownych kroków od Zachodu nie wydaje się ani realne, ani roztropne. Ale pal licho roztropność, skupmy się na realnych możliwościach. Na przykład, nie wierzmy, że w kilka dni odetniemy całe rosyjskie paliwa kopalne. Zachód, jeśli chce dać realną odpowiedź różnego rodzaju tyraniom i wojnie w Ukrainie musi dokonać głębokiej transformacji w zasadzie w każdym z obszarów, a ta nie dokona się w kilka miesięcy. Na razie ta transformacja rozpoczęła się od przeciwskutecznych wizji gaszenia ognia ogniem (patrz: wstęp do wpisu). Współczesny świat to typowy przypadek – złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma. W tym kontekście odpowiedź Zachodu jest i tak bardzo mocna i relatywnie krzepiąca. Choć trzeba uważnie obserwować sytuację i wdrażać plan realnego odchodzenia od paliw kopalnych. Na razie robiliśmy i robimy coś odwrotnego.
- Nie doceniliśmy pewnego fantazmatycznego potencjału Zachodu i źle rozpoznał go sam Putin i jego otoczenie. Na czym to polega? Wladimir Putin jest jednym wielkim chodzącym kompleksem. Jego racjonalność w całości mieści się w jego psychopatii, ale potrzeba uznania przez „cywilizowany” Zachód jest tu ogromna. Nie może zniszczyć Zachodu, bo nie miałby już żadnego punktu odniesienia do tego, co ma uzdrowić jego starzejącą się duszę. Więcej! Będąc emanacją rosyjskich pragnień i kompleksów, uosabia faktycznie potrzeby całego narodu – Oligarchów, biznesmenów, proputimowskiej klasy średniej i zwykłych Rosjan. Nieruchomość w Londynie jest prestiżowa, o tyle tylko, o ile to będzie Londyn, a nie Moskwa. Zniszczenie Londynu czy Paryża nie uleczy kompleksu ani Putina, ani Rosjan, ani Rosji. Potrzebują oni bowiem uznania, dlatego też napadli na Ukrainę.
- Oczywiście w ramach tego kompleksu nie muszą się mieścić kraje bałtyckie czy Polska, a sam brak uznania (ono nie nastąpiło, bo Zachód się przeciwstawił), może prowadzić do eskalacji wojny i zbrodni.
- Należy zadać sobie pytanie, czy Zachód jest potrzebny Chinom i Chińczykom w takim samym sensie, jak Rosji i Rosjanom, czy też w innym z sensów.
- Demokracje cały czas wykazują pewną przewagę nad tyraniami (pokazała to dobrze II wojna światowa). Dlatego należy walczyć lokalnie o prawo i demokrację. Unia nie powinna dawać Polsce żadnych pieniędzy bez przestrzegania w Polsce prawa, bo przestrzeganie prawa wewnątrz jest warunkiem tworzenia się społeczności, która może odpowiedzieć na kryzys, a nie staczać się w jego pogłębianie, jak staczały się weń choćby nazistowskie Niemcy czy faszystowskie Włochy.
- Przypadek Ukrainy pokazał, jak słabe są argumenty o podatności elektrowni jądrowych na zniszczenie, atak terrorystyczny etc. Są, zgodnie z tym, co mówią eksperci, niezwykle wytrzymałe, ale strony konfliktu starają się je chronić jako zbyt cenne. Nie oznacza to naturalnie, że nie można ich wykorzystywać w wojnie psychologicznej i symbolicznej i dokładnie to zrobili i Rosjanie, i trochę sami Ukraińcy. Pierwsze nie ma moralnego uzasadnienia, drugie tak, choć nie okazało się być szczególnie skuteczne, choć było istotne. W tym momencie natomiast rozpoczyna się również na tym tle ofensywa odnawialnych pięknoduchów w kierunku jeszcze więcej procent OZE w OZE, ale najprawdopodobniej, gdyby Ukraina miała owe „rozproszone systemy obywatelskie gwarantujące wolność i niezależność od gazu i węgla”, nie miałaby już prądu. Z tego co wiem, ciągle on jednak płynie. Choć tu sytuacja może się zmieniać, jeśli wojna wejdzie w fazę spalonej ziemi, a niestety są już tego wyraźne oznaki.
- Trzeba realnie zacząć chronić przyrodę. Ona nie stanowi żadnego niebezpieczeństwa. Stare drzewa nie stanowią niebezpieczeństwa, drzewa przydrożne nie stanowię niebezpieczeństwa, opadłe z drzew liście nie są brudem. Dalsze wycinanie drzew (i anihilowanie innych elementów przyrody) to spuszczanie na samych siebie bomb i rakiet. Władza publiczna musi wziąć odpowiedzialność za zatrzymanie procesów degradacji biosfery lokalnie i globalnie, musi zająć się rozbiciem błędnego fantazmatycznego poglądu, jakoby przyrodę można nadal było podporządkowywać naszym lękom i pragnieniom. Są to rzeczy, które niestety mało kto rozumie, ale jakimż absurdem jest wycinanie i okaleczanie drzew w imię bezpieczeństwa, skoro za chwilę, w miejsce gałęzi, mogą zacząć spadać bomby. Wycinasz drzewa – spodziewaj się bomb! I nie rób beki z tych, którzy wskazują na to, że konflikty zbrojne mają podłoże w szerokim tego słowa znaczeniu ekologiczne.
- Należy konsekwentnie rozbudowywać w Polsce energetykę odnawialną i forsownie zacząć wdrażać rozwiązania efektywności energetycznej. Są tak samo istotne, jak przyroda i armia i konsekwentnie realizować program polskie energetyki jądrowej we współpracy z USA i Francją, bo jest to niezwykle istotny czynnik naszego bezpieczeństwa. Nie tylko w sferze energetyki.
- Psychologiczne, czy mentalnie model transformacji i działań pro-klimatycznych i pro-ekologicznych stworzony przez eurokratów, jest nie do udźwignięcia dla człowieka. Nie można zaniechać walki o klimat i globalny ekosystem, ale nie w tym modelu. Jest on nieadekwatny i po prostu niebezpieczny. Wzmacnia również światowe tyranie.
- Należy analizować i przewidywać sytuację, ale należy się również spodziewać czegoś zupełnie nieoczekiwanego. Intuicja mi mówi, że może się pojawić.
- W najbliższych latach czeka nas pogłębiający się kryzys. W każdej z wersji wydarzeń musimy się nastawić na krew pot i łzy.
Wracając do klimatu. Raporty IPCC są dobre, ale mają co najmniej kilkuletnią inercję. Mimo to mówią wprost, że sytuacja jest tragiczna. Liczyliśmy na to, że kryzys pandemiczny nas czegoś nauczy – nie nauczył zbyt wiele. Już tylko na tym tle, trudno zakładać, że nauczy nas czegoś wojna. Tym niemniej, wobec całkowicie nieadekwatnej (a w istocie żadnej) globalnej reakcji na kryzys klimatyczny, ma potencjał być czynnikiem zmiany, choć prawdopodobieństwo zmiany jest bliskie zeru. Zawsze było. Wynika to z faktu, że życie jako takie nie przewiduje najprawdopodobniej tego typu sytuacji. To znaczy tego, że jakiś gatunek zajdzie tak „daleko” i jako zbyt wybujały element progresywnej biosfery, dokona pewnych samoograniczeń w kierunku zachowania samego siebie i życia wokół.
Nie martwiłbym się jednak tym, że wojna zniesie działania klimatyczne i ekologiczne, bo ich po prostu nie było. Być może mamy tu proste – jeśli to nie pomoże, to nic nie pomoże.
Brak jednoznacznej i szybkiej reakcji niektórych państw – bo polityka to czy tamto, pokazuje dobitnie, że nawet w obliczu nagłego kryzysu są rzeczy ważne i ważniejsze, co moim zdaniem wyraźnie pokazuje, że nie osiągniemy celów klimatyczny, bo zawsze znajdzie się jakieś ale, a efekty zmiany klimatu nie są tak wyraźne jak wojna, więc tym trudniej przekonać społeczeństwa do zrywu i wyrzeczeń.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi