Mam takie poczucie, że pisać o narastającym planetarnym kryzysie warto było do czasu, do kiedy się żywiło przekonanie, że są szanse na wyjście z niego. I kiedy się, jednak, wskazywało jakieś rozwiązania. Jeśli w czymś można było pokładać nadzieję, to w tym, o czym żeśmy w różnych gronach rozmawiali, że dopiero drastyczne uderzenia kryzysu, mogą doprowadzić do pewnego rodzaju wybuchu (zbiorowej) inteligencji i (zbiorowego) współdziałania.
I to rzeczywiście miało i ma pewien zakres działania. Nie był to jednak i raczej nie będzie zakres globalny, planetarny, zakres obejmujący całą społeczność ludzi, przedstawicieli ultrainteligentnego, ultrasprawnego ale niezbyt mądrego gatunku. A takiego właśnie potrzebujemy.
Widać, że poza pewnym poziomem dobrych ludzkich odruchów empatii, niewiele z naszych działań potrafi wykroczyć poza ten obszar. Piszę o tym, bo bezsilność jest przerażająca i przerażające jest oglądanie staczania się jeszcze głębiej na pozycje, w których tkwiliśmy przed rozpętującym się kryzysem. Sekty, partie i zbiorowości ludzkie, mimo krzyczącej potrzeby nowych rozwiązań w każdej dowolnej dziedzinie, włącznie z koniecznością akceptacji pewnego rodzaju ryzyk i (również) nadstawienia głowy, staczają się jeszcze głębiej w definiujące je dogmaty na czele z różnymi odmianami klimatycznego millenaryzmu, czy w ogóle religii tworzących się wokół materializującej się klimatyczno-ekosystemowej zagłady.
Bezsilność w tym obszarze przekształca się w bezsilność patrzenia na to, jak nasz Zachód i Północ pozwalają na całkowite wyniszczenie kraju i ludzi, którzy pokazali, jak w ogóle powinien wyglądać ideał wszelkiej możliwej cnoty, łączącej upór, racjonalizm, siłę, odwagę, poświęcenie, męstwo i co tam chcecie. Cnoty ukształtowanej przez wieki i eksplodującej teraz u schyłku dziejów w społeczeństwie ukraińskim. Niewysyłanie tam wszelkiej możliwej broni, skoro już nie możemy, nie chcemy i nie umiemy walczyć sami, jest chyba tym, co się kiedyś nazywało hańbą. Ale pewności nie mam, bo sam za długo żyję w naszym dziwnym świecie i również moje zachowania i odruchy są podporządkowane jego logice. A chyba tej broni nie wysyłamy bo prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, ciągle o nią prosi, więc, jak zakładam, jej nie dostaje. Nie dostaje broni, która ostatecznie pozwoliłaby wyprzeć rosyjskich agresorów i zbrodniarzy, a przy okazji położyć kres potworowi z Kremla.
Więc chyba nawet tyle nie możemy i nie chcemy zrobić, o czym, jako członek społeczności znajdującej się w lepszym położeniu, czuję się zobowiązany wspomnieć. Może nie wiem, a nawet na pewno nie wiem wszystkiego, ale mam wrażenie, że pozwalamy dziś, tu i teraz, na całkowite wyniszczenie Ukrainy i jej mieszkańców.
Zdjęcie pochodzi z profilu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Błagam, proszę to skomentować: https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,28291143,na-kogo-zaglosuje-pokolenie-z.html
PolubieniePolubienie
Napisałeś o najbardziej dobijającym i najsilniejszym uczuciu. Bezsilność jest dla mnie najbardziej przeszkadzającym uczuciem, ponieważ odbiera mi siłę i daje poczucie przegranej. Spotykam się z nią w żałobie i towarzyszy mi także, kiedy kieruję swoje myśli do Ukrainy. Również, kiedy widzę zmiany klimatyczne! Dziękuję Ci, że mimo bezsilności piszesz i nie ustajesz w działaniach.
PolubieniePolubione przez 1 osoba