Albo mówisz ludziom, że nie muszą niczego zapamiętywać i wszystko znajdą w internecie, a potem się dziwisz, że nie wiedzą nawet czego szukać.
Albo mówisz, że odnawialne źródła anergii wystarczą, żeby utrzymać cywilizację techniczną, a potem namawiasz ludzi od oszczędzania, bo nie ma energii i dziwisz się, że wszystko upada.
Albo mówisz, że energia jądrowa jest niepotrzebna, a potem bronisz lasy i drzewa przed spalaniem w piecach.
Albo dzielisz naród na lepszych i gorszych, a potem się dziwisz, że przegrywasz wojnę.
Albo pompujesz gaz cieplarniany do atmosfery, a potem mówisz, że przemiana Ziemi w piekarnik to przyczyny naturalne.
Albo pompujesz sole do rzeki i mówisz dokładnie to samo, kiedy rzeka umiera.
Albo wycinasz drzewa, betonujesz wszystko wokół, prostujesz rzeki, osuszasz mokradła, a potem narzekasz na susze i powodzie na przemian.
Albo wycinasz drzewa, a potem dziwisz się, że ci gorąco i musisz włączać klimatyzację, na którą już nie masz energii.
Albo zamykasz świat, żeby uniknąć akceptowalnego niebezpieczeństwa, a potem przychodzi większe.
Albo drukujesz pieniądze i je rozdajesz, a potem się dziwisz, że tracą na wartości.
Albo mówisz, że ciężki przemysł jest ci niepotrzebny, a potem się okazuje, że jest potrzebny.
Albo mówisz, żłobki zamiast czołgów, a potem się dziwisz, że twoje żłobki nie mogą istnieć bez twoich czołgów.
Albo mówisz, że w skończonym układzie, rozwój może trwać w nieskończoność i miotasz się, kiedy tak się nie dzieje.
Albo usuwasz wszystkie ryzyka i wyzwania, a potem się dziwisz, że ludziom odbija.
Albo mówisz, że człowiek może dowolnie kształtować siebie i swoje otoczenie i złościsz się, kiedy się okazuje, że to nieprawda.
Albo dopuszczasz do władzy dewiantów i nieudaczników, a potem patrzysz jak wszystko leży, ale ostatecznie, to wiedziałeś, że tak będzie, ale i tak z jakichś przyczyn miałeś radochę, jak dewianci dochodzili do władzy.
Albo namawiasz, zmuszasz i otumaniasz ludzi tymi wszystkim rzeczami, a potem się dziwisz, że się wycofują i że mają dość. I że popadają w marazm.
I tak dalej.
Muszę powiedzieć, że w wakacje trochę odpocząłem i – mimo niełatwych warunków zewnętrznych – parę rzeczy przemyślałem. Na przykład taką, żeby nie wrzucać wpisów z bloga Facebooka, ponieważ dociera do ciebie, że social media są w zasadzie zaprzeczeniem tego, do czego służy przekazywanie myśli za pośrednictwem pisma i języka. Nawet za pośrednictwem czegoś tak trywialnego jak blog.
Dlatego też wpis powyższy ma charakter informacyjny dla jego czytelniczek i czytelników, żeby byli łaskawi zerknąć tu od czasu do czasu i – jeśli sami będą to uważać za stosowne – zechcieli przekazać zamieszczane tu treści dalej w formie uznanej przez siebie za stosowną. Ja sam nie będę już tego robił. Pisarz i kronikarz, choćby marny, musi pracować w skupieniu.
Obrazy wycinek i zniszczeń drzew, materiały prasowe, też będę zamieszczał już tylko w zakładce „Wycinanie drzew”. Wcześniej robiłem to również w sprawozdaniach „Krajowego Zarządu Wycinania Drzew i Krzewów” na Facebooku. Uważam, że dalsze epatowanie tymi obrazami w social mediach niewiele już wnosi do sprawy schyłkowego antropoecenu. Czy coś wnoszą inne narracje, to się okaże.
Mimo to ta ograniczona kronika upadku winna być prowadzona prawem i obowiązkiem wszystkich kronikarzy i pisarzy upadku, którym często ostatni zapis w kronice przerywa dziejowy tumult, brzęk miecza, świst kuli, czy co tam chcecie.
A bardziej serio, to myślę, że odcięcie bloga i jego autora od bezpośredniej wymiany poglądów w internecie, jest warunkiem koniecznym, aby cokolwiek nowego i twórczego pojawiło się w ramach „Dlaczego ludzie wycinają drzewa”. Dlatego wpisy będą, ale – jak zakładam – nieco inne. Może częstsze, może rzadsze, a może po prostu inne.
Na zdjęciu pewne stare drzewo, któremu z pomocą przyjaciół, przedłużyliśmy czas. Bez żadnego trybu.
Zastanawiałem się, który z tych 17 grzechów osobiście popełniłem. Jeden, tak. Przedostatni, #16: „Albo dopuszczasz do władzy dewiantów i nieudaczników, a potem patrzysz jak wszystko leży, ale ostatecznie, to wiedziałeś, że tak będzie, ale i tak z jakichś przyczyn miałeś radochę, jak dewianci dochodzili do władzy.” Przyznaję, że 7 lat temu chciałem wybrać Kukiza. Wygrał Duda.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Nie wiem do kogo jest adresowana ta przypowieść. Ja osobiście jestem żywym zaprzeczeniem albo przeciwnikiem prawie wszystkich zawartych w niej tez. Sądzę, że dzisiaj tak ma duża ilość myślących ludzi.
Dla mnie to jest oczywiste, że posiadanie podstawowej wiedzy oraz zdolności do selekcjonowania i analizowania otrzymywanych informacji jest fundamentem zdolności do racjonalnego działania. Dlatego nikomu nie każę zapominać tego, co faktycznie wie. A dodatkowych informacji szukam w Internecie i z reguły wiem czego szukam.
Ja twierdzę, że cywilizacja ludzka, jeżeli chce przetrwać, to może wykorzystywać tylko zeroemisyjne źródła energii, co oznacza że musi ona ograniczyć swoje apetyty konsumpcyjne i działania produkcyjne do skali wyznaczonej ilością dostępnej, czystej energii oraz innymi granicami planetarnymi. To, że trzeba się ograniczyć nie znaczy, że wszystko musi upaść. Po prostu wiele rzeczy powinno być inne.
Ja nie widzę możliwości przetrwania obecnej cywilizacji ludzkiej bez intensywnego rozwoju energetyki jądrowej i od dawna płaczę nad każdym zniszczonym drzewem i zabetonowanym skrawkiem terenu albo przejętym pod uprawę palmy oleistej. Ja uważam, ze betonowanie i pogłębianie rzek jest przejawem głupoty i braku zdolności do dalekosiężnego patrzenia w przyszłość. W przyszłości nasz ludzki świat będzie musiał gwałtownie ograniczyć swoją aktywność. Nie będziemy potrzebowali wozić ogromnych ilości towarów i nie będziemy spalali wielkich ilości paliw kopalnych. Nie będziemy jeździć setkami milionów samochodów i latać dziesiątkami tysięcy samolotów. A więc nie będziemy potrzebować/ budować wielkich lotnisk, biurowców oraz ogromnych sieci autostrad i parkingów, portów i statków oraz milionów kontenerów oraz tysięcy kopalń. Dzięki temu w przyszłym świecie nie będzie potrzeby wożenia ogromnych ilości towarów masowych drogami wodnymi.
Ja wiem, że jeżeli ludzi nie zmienią radykalnie natury naszego świata, to będzie strasznie gorąco. Tak gorąco, że nie da się żyć.
Ja uważam, że świat powinien być otwarty i obawiam się, że jeżeli on nie dowie się na czas o nadchodzącym niebezpieczeństwie i nie zmieni swojej natury, to wkrótce te czołgi, które podobno są potrzebne do obrony żłobków będą służyły do miażdżenia tłumów, setek tysięcy, milionów uchodźców szukających dla siebie miejsca nadającego się do życia.
Ja uważam, że niestety, ale pieniądze trzeba będzie dalej drukować i rozdawać je ludziom, dla których nie będziemy mieli tradycyjnej pracy w zmienionym świecie. Tym ludziom trzeba będzie zapewnić bezpieczeństwo socjalne i pomóc w znalezieniu dla siebie nowego sposobu na życie. A wartość pieniądza w tym zmienionym świecie? W post-antropocenie trzeba będzie ją zdefiniować całkiem na nowo.
Tak, nieograniczony rozwój aktywności ludzkiej na skończonym świecie nie jest możliwy. Już poszliśmy za daleko i pilnie trzeba się skurczyć.
Tak, ludzie muszą zdać sobie sprawę z istnienia wielkiego zagrożenia! Inaczej nie zrozumieją tego, dlaczego muszą zacząć żyć całkiem inaczej.
Jeszcze dodam, że wydawanie setek miliardów dolarów czy złotówek na zakupy czołgów, samolotów i rakiet w świecie, który stoi już nad przepaścią jest działaniem głupim i samobójczym. Wiem, że zaraz zakrzykniesz, że musimy, gdyż na wschodzie toczy się wojna i tam panuje nieobliczalny tyran? Wcale nie musimy, bo po pierwsze; ta wojna, to są ostatnie podrygi przebrzmiałego imperium – próba przywrócenia starego porządku, która już okazała się gruntownie nieudana. Po drugie, ta wojna na długo zniszczy ambicje i możliwości sprawcze imperialnej Rosji. Po trzecie, ta wojna doskonale wykazała, że posiadanie tradycyjnego uzbrojenia, tysięcy czołgów nie ma najmniejszego sensu.
A na koniec mogę zapewnić, że nigdy nie głosowałem na dewiantów i nawet nie miałem pokusy, żeby postawić na jakiegoś anty- systemowca.
PolubieniePolubienie
Jestem dziaderką i tęskno mi do Faceboka z lat 2009 do max 2014. Wtedy inby były inne i warto było poświęcać swój czas na gorące dyskusje. Dziś to wzajemne niszczenie się baniek, blokowanie i obawa przed utratą konta. Ja już jedno straciłam i nie chciałabym tego jeszcze raz.
Dodam, że sama jestem częścią tego destrukcyjnego procesu mediów społecznościowych i nigdy nie mam pewności, kiedy przekraczam granicę.
PolubieniePolubienie
Niezwykle interesujący blog, będę powracać z pewnością.
PolubieniePolubienie