Remanent

Rozmawiałem dziś z kolegą, że cała ta wiedza z kognitywistki, epistemologii, biologii ewolucyjnej, psychologii ewolucyjnej, teorii systemów, filozofii umysłu, psychologii i tym podobnych obszarów jakby w ogóle gdzieś nam się zapodziała w kontekście ostatnich problemów Ziemi i jej mieszkańców. Perspektywy oglądu spraw, czy to COVID-19 czy klimatu wydają się być niezmiernie okrojone i dążą do jeszcze większego okrojenia. Jakby to miało nas jakoś uspokoić. Chyba nie uspokaja.


Mniej czy bardziej śmiałe czy nieśmiałe próby oglądania rzeczy z innych perspektyw budzą emocje nie znane choćby pięć lat temu (nie mówiąc o dziesięciu). Coraz trudniej nam się rozmawia, tracimy wszelki dystans, poczucie humoru. Tyczy się to i mnie.

Doszło, w mojej ocenie, do osobliwego pomieszania nauki z etyką i prakseologią. Pierwsze jest serwowane jako drugie, drugie jako pierwsze. Prakseologia zostaje zniesiona. Język zanurzony w tym zamęcie przestaje spełniać swoją funkcję komunikacyjną, ale też tę pozwalającą na zmniejszanie traumy, czy choćby tylko trudów istnienia. Nauka staje się coraz częściej swoistym zamiennikiem religii. I coraz częściej przeciwstawia się ją filozofii, choć obydwie powinny się wspierać (często poprzez życzliwą interpretację). To przeciwstawienie powoduje erozję obydwu. Coraz większa ilość danych empirycznych ustalonych przez naukę nie przekłada się na działanie, a raczej powoduje osobliwy klincz. Bez podparcia się jakimś „papierem” ludzie nie są już w stanie powiedzieć, czy jest zimno czy ciepło na dworze. O bardziej skomplikowanych sprawach w ogóle nie mówmy.

Spory wokół spraw zasadniczych zawsze wracają do tego samego. Do odmiennych antropologii filozoficznych. Prawicowe i lewicowe, progresywne i „tradycyjne” wizje człowieka są na wskroś odmienne. Jak byśmy mówili o różnych istotach i różnych światach. Wypierają cały środek myślenia, środek polityki, środek życia. Środek racjonalnych działań w większości z obszarów.

Swoje robi coraz bardziej internalizowany strach przed nadchodzącymi katastrofami. Wydajemy dźwięki, piszemy słowa, ale mówimy i piszemy już tylko do siebie.

Nie mam na tym gruncie żadnych konkluzji, ale te dwa słowa piszę, bo próbując od dwóch lat poszukiwać interdyscyplinarnej i łączącej różne nurty myślenia klimatycznej i ekologicznej akcji, widzę, że ulega ona pod naporem głębszych identyfikacji. Niewiele z tym można zrobić, ale na pewno można odpocząć. Od pisania, od sporów, trochę też od aktywizmu. Co też zamierzam zrobić.

Trzeba zrobić nieco remanentu i remontu spraw oraz rzeczy różnych. Mam w przygotowaniu dwa, a nawet trzy wywiady na ten blog, ale muszą poczekać, aż język zacznie znowu spełniać swoją funkcję (śmiech!). Za jakiś czas może blog się odrobinę zmieni. Orlen zrobił rebranding na zielony, to i ja się może przestawię na jakiś inny kolor, inne brzmienie.

Cały czas będę tu uzupełniał zakładkę „Wycinanie drzew”, bo też drzewa będą cały czas wycinane.

W sprawach wszelakich można pisać do mnie na adres podany na blogu i przez profil na Facebooku. Nie zawsze odpowiem od razu, ale na pewno odpowiem. Póki co, do zobaczenia!

No, to chyba tyle. Idę po skrzynkę z narzędziami.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s