Dlaczego uważam, że wspierając atom ratuję klimat

Przez ostatnie dwa lata o atomie napisałem tyle, że wiele tu już nie ma do dodania. Ale akcja, którą robią koleżanki i koledzy z całego świata (gdzie przybrała ona nazwę „Stand Up for Nuclear”) i nasza „Wspieram atom dla klimatu!” zasługuje na dwa odrębne słowa.

Zasługuje z wielu względów, ale też z tego, że okazała się małym sukcesem na drodze do pragmatyzowania klimatycznych działań ludzkości (spory odzew na świecie i w Polsce, demonstracje i flashmoby, spotkania informacyjne).

O tym, że póki co są one niepragmatyczne świadczy to, że nie odnotowujemy, mimo wydawanych na transformację energetyczną miliardów euro i dolarów, żadnych istotnych sukcesów.

Ludzkość znalazła się dziś w sytuacji w historii wyjątkowej. Wszelkie dotychczasowe kryzysy nie groziły zachwianiem całości ziemskiego ekosystemu. Mimo niewypowiedzianych zbrodni i krwawych wojen, zawsze istniała nadzieja nowego, odradzającego się życia. Groza śmierci zawsze była znoszona przez nadzieję na życie przyszłych pokoleń. Dziś, bez względu na to, co wielu z nas plecie, zaczynamy powoli zdawać sobie sprawę, że nasz los jako gatunku jest zagrożony. Zaczynamy to czuć. Marazm, nieokreślony niepokój i brak jakichkolwiek istotnych i trwalszych celów mają charakter strukturalny, systemowy i powszechny. Uderzają w państwa, narody, społeczności lokalne i w jednostki. Ów, być może terminalny, kryzys ludzkości ma charakter w najszerszym znaczeniu egzystencjalny. Obejmuje każdą w zasadzie sferę życia. Sytuację, w jakiej się znaleźliśmy, ludowa mądrość określa prostym – wóz albo przewóz.

Żeby wyjść z tego kryzysu nie wystarczy nam ani energia jądrowa, ani OZE, ani efektywność energetyczna, ani zmiany w rolnictwie, ani nawet (o ile potrafimy w ogóle cokolwiek z tym zrobić) zmiana naszych nawyków i przyzwyczajeń, na czele z oparciem naszej diety na ogromnych ilościach mięsa i jeżdżeniem superciężkimi samochodami po byle co. Ani różnego rodzaju przemiany społeczne. To wszystko nie wystarczy, choć wszystko jest konieczne . Potrzeba jest czegoś jeszcze. Czegoś dalece większego, a tym czymś jest odnalezienie jakiegokolwiek nowego sensu życia dla niezwykle inteligentnego (a dzięki temu niezwykle przerażonego) gatunku, jakim jesteśmy.

Znalezienie tego sensu, po tym jak rozmontowaliśmy wszelkie sensy (co idzie nam cały czas znakomicie) rytuały, transy, transgresje i tradycje (często unicestwiając je biologicznie wraz z ich ludzkim substratem) jest już praktycznie niemożliwe. Przez siedemdziesiąt powojennych lat udało się, owszem, dokonać małego oszustwa, kiedy spróbowano to wszystko zamienić dostępem do nieograniczonej ilości dóbr i usług dla pewnej części populacji, ale wiemy już że to ślepa uliczka.

Nie wiem, jak tę nadzieję odnaleźć, ale wiem na pewno, jak do końca ją unicestwić.

Unicestwia się ją przez odrzucenie wyzwania, przez środki zastępcze, przez tworzące się na gruncie klimatycznej i ekologicznej katastrofy religie. Odrzuca się ją przez uleganie lękowi, że nie podołamy.

Wyrzucanie atomu z cywilizacji dokonywane przez ludzi złej i dobrej woli, często wspólnymi siłami  (co jest w tej sytuacji najbardziej przerażające), jest zbiorowym mechanizmem wyparcia, jest odrzuceniem wyzwania pogłębiającym lęk i marazm.

Z energią jądrową będzie nam ciężko zmienić świat, ale bez energii jądrowej nie zrobimy tego na pewno. Odrzucając ją już na starcie, odrzucamy racjonalność działań, a wraz z nią nadzieję. Nie róbmy tego! Nie pozwalajmy sobie na tak fałszywe kroki. Atom jest skutecznym narzędziem dekarbonizacji, ale jego dalece ważniejszą rolą jest ocalenie resztek nadziei. Umiemy się z nim obchodzić, a trudne lekcje wiele nas nauczyły. Mamy dziś przeciwko sobie siły zbyt potężne, na czele z naszą naturą, która jest po prostu naturą życia, żeby sobie na to pozwolić.

Fantazja oparcia cywilizacji na pełnym zaspokojeniu jej potrzeb energią odnawialną w oferowanym nam wariancie 100% OZE, będącym w rzeczywistości kopalno-odnawialną maszyną energetyczną opartą na gazie, węglu i ropie (100% KOZE) jest kłamstwem, które oferujemy sami sobie. Jest kłamstwem, które oferujemy dzieciom, wnukom, i miliardom bytów –  zwierząt i roślin – które giną dziś bezsensownie pracując na jej podtrzymanie.

Możemy się różnic w milionie spraw, ale niech te spory mają jeszcze szansę na pozytywne zakończenie. Dalsze zatruwanie atmosfery i oceanu dwutlenkiem węgla, nie daje nam żadnej szansy i odbiera wszelką nadzieję. Dalsze rozwijanie nieefektywnej maszyny energetycznej 100% KOZE w obecnej wersji, oznacza dalsze bezsensowne niszczenie przyrody, na czele z mieleniem lasów na pellet.

Dlatego dziś z moimi przyjaciółmi z FOTA4Climate, blogiem Crazy Nauka, Węglowym Szowinistą Aleksandrą Herzyk, która swoim talentem pomaga w proklimatycznych działaniach FOTA4Climate, z tysiącami ludzi dobrej woli w Polsce i na świecie (Nuklearia, Generation Atomic, Thies Beckers, Zion Lights et consortes) wspieram atom, wspieram energetykę jądrową, która w połączeniu z wieloma koniecznymi działaniami i zaniechaniami, w tym z rozsądnym rozwojem odnawialnych źródeł energii, daje nam pewną nadzieję na przyszłość.

Daje nam coś, czego nie potrafimy już nawet pomyśleć.

Stand Up for Nucelar!

Ratuj klimat! Wspieraj atom!

Na zdjęciu stoję przez elektrownią jądrową w Sendai (Japonia). Byłem tam w lutym tego roku. Wtedy pracowała. W marcu (znowu) ją wyłączono i nie wiadomo, co z nią będzie dalej. W Japonii, tak jak wszędzie, w miejsce atomu wchodzą gaz, węgiel i ropa. I trochę wiatraków oraz paneli dla niepoznaki.

LINK DO AKCJI: Wspieram atom dla klimatu! https://www.facebook.com/events/800662430472014/

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s