O moralnym zwycięstwie nauczycieli i końcu edukacji

Protest nauczycieli, bez względu na to, jakie będą jego doraźne skutki, pokazuje istotową obłudę współczesnej kultury, która nie jest w stanie generować celów zewnętrznych wobec samej siebie. Edukacja jest w tym kontekście coraz bardziej zbędnym dodatkiem do lewicowego socjalu, prawicowych tożsamości i neoliberalnej potrzeby coraz to nowych wyrobników i jednoczesnych konsumentów chłamu, produkowanego przez całkowicie już wyalienowany i hipostazowany „system”.

W tym sensie, pozbawiony dalej idącej samowiedzy protest nauczycieli, jest protestem ostatnich Mohikanów. Edukacja jako rozwijanie człowieczeństwa nie istnieje (jak wiemy, informacje znajdujemy w Google), a jej wartość usługowa, jak wartość wszystkich usług systemu, jest wiecznie niespełnialna i dlatego też wywołuje wieczne niezadowolenie klientów, tak jak wywołuje ją praca fryzjerów, lekarzy, mechaników samochodowych czy kogokolwiek innego.

Wraz ze śmiercią biosfery i fizykalnymi granicami wzrostu, edukacja jako model przygotowania do pracy i kariery również się kończy, nie ma już bowiem ani pracy, ani tym bardziej kariery, co wynika z prostego faktu, że w świecie, w którym jest osiem miliardów ludzi, z których co najmniej cztery miliardy są zbędne dla „systemu”, w świecie, w którym temperatura w stosunku do ery przedprzemysłowej wzrośnie o 2°C, i w którym nie ma już nowych terytoriów do zajęcia przez deweloperów nie ma również żadnej przyszłości.

Bombardowanie publiki bredniami o nauce kreatywności, uczenia się o tym, jak się uczyć i  umiejętności „szukania informacji”, jest już tylko wisienką na torcie, która edukację w sposób istotowy zanegowała. W jakimkolwiek nowym świecie, edukacja może się okazać czymś dla wybranych, dla tych, których będzie na to stać, albo tych, którzy będą tym zainteresowani. Byciem rozumną, wrażliwą, ale również nieustępliwą i odważną istotą interesuje się już mało kto. Z tym problemem edukacja nie radzi sobie od lat i w zasadzie nigdy nie była zaprojektowana na realizację tej potrzeby. Czynienie ludzi z ludzi odbywało się niejako przy okazji.

Tym niemniej w sensie moralnym nauczyciele odnieśli zwycięstwo. „System” rozpada się, ale było ich stać na sprzeciwienie się temu czemuś. Bezrefleksyjnej miłości lewicy do ludu, któremu wszyscy muszą nadskakiwać, bogoojczyźnianej retroutopii „dobrej zmiany” i ponowoczesnemu robieniu ze szkoły miejsca wiecznej rozkoszy gier i zabaw.

Nauczyciele pokazali że są ludźmi, a nie dostarczycielami „czegoś tam”. Obrażani przez cynicznych polityków, osądzani przez ćwierćinteligentne media, powiedzieli tu i teraz – za naszą pracę należą się godziwie pieniądze, a doraźne dobro dzieci nie jest wartością nadrzędną. Jest nim edukacja jako taka. Za naszą pracę też należy się wynagrodzenie, tak jak należy się za wybielanie zębów i poszerzanie uśmiechów. Dajemy wam coś, czego już nie rozumiecie i dajemy to waszym dzieciom, czyli tym osobom, które rzekomo uważacie na najważniejsze.

Tyle tylko, że nie ma już co z tym darem zrobić. A o tym, nie wiedzą nawet oni.

Bez względu na te zastrzeżenia, należy się Wam, Drodzy Państwo, za Waszą pracę i za Wasz protest ogromny szacunek.

Świat, jaki znamy, odchodzi, ale trzeba się z nim żegnać z godnością i właśnie to robicie!

A obłuda… Obłuda wynika z tego, że choć mówi się o ogromnej roli edukacji, to traktuje się ją i jej pracowników jak piąte koło u wozu. Ale nie tylko z tego. Również z tego, że do czerpania rozkoszy życia nie jest już nikomu potrzebna.

Wesołych Świąt!

11 myśli w temacie “O moralnym zwycięstwie nauczycieli i końcu edukacji

  1. „W jakimkolwiek nowym świecie, edukacja może się okazać czymś dla wybranych, dla tych, których będzie na to stać, albo tych, którzy będą tym zainteresowani.” – w większości społeczeństw zawsze tak było, zwłaszcza w obszarze kultury i nauki akademickiej.
    Tak się zastanawiam, dlaczego Natura w ogóle wytworzyła tak dużą ilość ludzi w krótkim czasie. Zazwyczaj tak robi, gdy gdzieś pojawia się brak równowagi; np. na zanieczyszczonym terenie rozwijają się bujnie „chwasty”, by po pewnym czasie zniknąć, gdy równowaga powraca. Dlaczego pojawiło się tak dużo ludzi? Czy tylko dla zwiększenia samoświadomości życia jako takiego? Nie wiem, ale jestem ciekawa co będzie dalej 🙂

    Polubienie

      1. Co prawda z dbaniem o klimat nam nie wyszło, ale fotografujemy czarną dziurę, szukamy wody na Marsie i na Księżycu, zaczynamy ogarniać kolejne wymiary i zaczyna nas obchodzić czy nasze jedzenie cierpi… inne formy życia na Ziemi raczej nie mają takich ambicji (chociaż niewykluczone że posługują się zbyt odmienną formą myślenia i komunikacji, żebyśmy mogli się w tej sprawie porozumieć). Nie wydaje się też, żeby gatunki, które już wyginęły, robiły coś podobnego przed nami.

        Polubienie

  2. W jakimś sensie podzielam Pana pogląd na prezentowane kwestie. W obecnym stanie rzeczy w jakim przyszło nam żyć nie widzę podstaw aby utrzymywać system edukacji, który stał się bytem abstrakcyjnym funkcjonującym na peryferiach rzeczywistości według własnego uznania.

    Polubienie

  3. Pracuję w kilkuset osobowej firmie z branży IT. Jakiś czas temu zostaliśmy wchłonięci przez międzynarodowy koncern. Obsługujemy firmy ze Stanów, Europy. Współpracujemy z firmami z Indii, Pakistanu, Filipin. Przy takiej mieszance kulturowej miałem okazję poznać wiele aspektów codzienności w różnych częściach świata. Przeciętnym Europejczyk nie zdaje sobie sprawy w jakim luksusie funkcjonuje. Pod nos dostaje bardzo wiele wartości, a że żyje w nadmiarze to nie potrafi ani docenić ani wykorzystać ułamka z tego czym dysponuje. Realna reforma systemu edukacji będzie miała strategiczne znaczenie dla Polski. Wykształcone społeczeństwo oto jedne z niewielu naszych kart przetargowych.

    Polubienie

Dodaj komentarz