Nową strategią wyparcia katastrofy klimatycznej jest postawa następująca. Cytuję za Tomaszem Stawiszyńskim, który formułuje ją, bazując jak się wydaje na poglądach Michaela Schellenbergera, w sposób kanoniczny: Po prostu – nie czeka nas żaden punktowy, wielki, spektakularny koniec. Przeciwnie, zmiany klimatu to proces stopniowy, rozciągnięty w czasie, przebiegający na wielu poziomach jednocześnie i prowadzący do szeregu równoległych przeobrażeń, spośród których tylko część jesteśmy w stanie przewidzieć. Proces będący więc dokładnym przeciwieństwem tego, co zaprezentowane zostało w „Don’t look up”. (nowy amerykański film Adam McKay‚a, USA 2021 – przyp. mój).
Czytaj dalej „Więc jednak zatem, (ups, cholercia!) nie wierzycie w katastrofę”Kategoria: umieranie
Wycinanie drzew jest znakiem załamania cywilizacji
Próbuję, któryś już raz napisać, dlaczego wraz z przyjaciółmi i pokaźną grupą ludzi dobrej woli, zaproponowaliśmy moratorium dla drzew – projekt zakładający nakłonienie władzy ustawodawczej i wykonawczej do zatrzymania procesów usuwania drzew z terenów zurbanizowanych, ale pisanie przychodzi mi coraz trudniej. Wszystko, co dzieje się wokół nas wskazuje na zbliżające się załamanie ekosystemów, czego konsekwencją będzie załamanie cywilizacji. Frenetyczne i metodyczne usuwanie drzew z naszego bezpośredniego otoczenia jest znakiem katastrofy.
Czytaj dalej „Wycinanie drzew jest znakiem załamania cywilizacji”Mona Lisa jest przypadłością życia
Patrzenie na problem katastrofy klimatycznej z punktu widzenia kultury jest nieporozumieniem, które już kosztuje nas bardzo wiele, a w najbliższej perspektywie będzie kosztować wszystko. Głosicielom tego unicestwiającego klimatyczne działania poglądu wydaje się (jak mi się wydaje), że zmiana kulturowa to coś w rodzaju tego, że w tym roku nosimy sukienki długie, a krawaty wąskie, a w następnym sukienki krótkie, a krawaty szerokie i że można to dowolnie kształtować.
Czytaj dalej „Mona Lisa jest przypadłością życia”Klimatyczna wyspa nonsensu, czyli podsumowanie roku 2020
Pandemia COVID-19 nie wydaje mi się być przyczyną rozpadu, ale jego skutkiem. Życie, jakie znamy, życie, którego możliwość otrzymaliśmy najprawdopodobniej w wyniku zbiegu różnego rodzaju przypadków, kończy się, a my nie umiemy udzielić adekwatnych odpowiedzi na pytanie, co z tym zrobić. Przede wszystkim dlatego, że (najprawdopodobniej) nie wiemy, czy chcemy je dalej wieść w takiej formie. Ani jako jednostki, ani jako zbiorowość, jako ludzka wspólnota.
Czytaj dalej „Klimatyczna wyspa nonsensu, czyli podsumowanie roku 2020”Dlaczego jesteśmy tak szczęśliwi
Kiedy tydzień temu napisałem tekst sugerujący, że wiele wskazuje na to, że jesteśmy nieszczęśliwi, od razu, kiedy pojawił się w intertnecie, poczułem, że zrobiłem błąd. Że nie powinno się sugerować czegoś takiego. Dziś, z tego miejsca, składam autokrytykę.
Czytaj dalej „Dlaczego jesteśmy tak szczęśliwi”Dzień Ziemi
Na Dzień Ziemi mam w zasadzie tylko kilka słów do powiedzenia. Świat globalnego ocieplenia nie ma żadnych zalet. Ludzie, którzy mówili i mówią podobne bajki, mieli i mają poważne problemy poznawcze. Czytaj dalej „Dzień Ziemi”
Krzywa bojaźni, pychy i wściekłości, czyli długi i nudny tekst o niemożliwości sformułowania współczesnego zakładu Pascala.
Trochę dziwne, że w nawale spraw, przeoczyłem ten tekst Jacka Lekkiego z maja 2018 r. Tymczasem porządkuje on i wyjaśnia wiele spraw, o których tu mówimy. Fot. od niezmordowanego obrońcy przyrody Grzegorza Ostromeckiego.
Przed naszym domem stała lipa. Gdy się urodziłem, była już bardzo wiekowa i rozłożysta. Rosłem z szelestem wiatru w jej konarach i gałęziach, odurzającym zapachem w porze kwitnienia, w szczególności w aliansie z wonią mięty rosnącej pod oknami, z pomrukiem setek pszczół uwijających się w jej koronie, chłodem cienia, z jesiennym odgłosem grabionych na spalenie liści i smakiem lipowego naparu w grudniowe wieczory. W pniu o kilkumetrowym obwodzie odznaczało się kilka sporych blizn, zmurszałych szczelin, naturalnych dziupli. W jednej z nich zwykłem chować procę, po latach papierosy. Rosłem, a ona starzała się, aż wreszcie zestarzała się tak, że mogła już stracić równowagę i runąć. Pamiętam dzień, gdy ją ścinali. Głuchoniemy sąsiad, co robił za wioskowego fotografa, zafundował jej ostatnią sesję zdjęciową, zbiegli się ludzie z okolicy. Dziadek patrzył bez słowa, jak pilarze odcinają konar po konarze, a babcia płakała. Wtedy nie rozumiałem, czemu.
Opisuję to nie po to, by tworzyć…
View original post 1 893 słowa więcej
Epitafium dla ministra Jana Szyszki
Byłeś, Panie Ministrze Janie Szyszko
Wyrazicielem woli większości Czytaj dalej „Epitafium dla ministra Jana Szyszki”
Wolałbym to powiedzieć
Rok 2017 był ostatnim, który przypominał czasy stabilnej klimatycznie Ziemi. Rok 2018 dawał jeszcze cień nadziei, że zmiana będzie względnie liniowa i że po drodze coś można zrobić. Rok 2019 mówi nam, że nic już nie można zrobić. To znaczy być może można, ale są to rzeczy dyskusyjne. Czytaj dalej „Wolałbym to powiedzieć”
Dzień Niepodległości, czyli gdybyśmy chcieli się ratować
Trzeba sobie powiedzieć jasno – żyjemy już tylko dzięki inercji układu. O ile ubiegły rok dał nam czytelny sygnał stanu rzeczy, rok 2019 już początkiem katastrofy. W tym kontekście wszelkie klimatyczne stany wyjątkowe, mobilizacje i deklaracje mogą być traktowane niemal wyłącznie jako poprawa samopoczucia ewentualnie kiepski żart. Jeśli nie wyłonią się z nich konkretne działania, w krótkim okresie czasu rozpadnie się wszystko. Czytaj dalej „Dzień Niepodległości, czyli gdybyśmy chcieli się ratować”