Odra a polityka, polityka a Odra

W zasadzie od chwili, kiedy jasnym było, że katastrofa na Odrze nie ma czytelnej semantycznie przyczyny, wiadomo było, że PiS katastrofę zdyskontuje. W podobnych przypadkach zachowuje się zawsze tak samo. Po pierwsze bagatelizuje sytuację (wystąpienie Kaczyńskiego odnośnie wyborów w Rudzie Śląskiej), następnie, między wierszami, uznaje problem, mówiąc że wszystko jest do naprawienia i pod kontrolą (bez względu na to, jak jest naprawdę), na koniec – kiedy trzeba – drukuje pieniądze i rozdaje je komu popadnie.

Czytaj dalej „Odra a polityka, polityka a Odra”

Maszyny nadawania i pozbawiania sensu

Polityka nie jest sztuką spełniania zachcianek czy dobrego urządzenia państwa, tylko nadawania życiu jednostki i zbiorowości sensu, dlatego liberalizm, rządy prawa i demokracji działają tylko wtedy, kiedy daje się je z nim połączyć. Taki stan rzeczy zdarza się rzadko i ma charakter efemeryczny.

Czytaj dalej „Maszyny nadawania i pozbawiania sensu”

Więc jednak zatem, (ups, cholercia!) nie wierzycie w katastrofę

Nową strategią wyparcia katastrofy klimatycznej jest postawa następująca. Cytuję za Tomaszem Stawiszyńskim, który formułuje ją, bazując jak się wydaje na poglądach Michaela Schellenbergera, w sposób kanoniczny: Po prostu – nie czeka nas żaden punktowy, wielki, spektakularny koniec. Przeciwnie, zmiany klimatu to proces stopniowy, rozciągnięty w czasie, przebiegający na wielu poziomach jednocześnie i prowadzący do szeregu równoległych przeobrażeń, spośród których tylko część jesteśmy w stanie przewidzieć. Proces będący więc dokładnym przeciwieństwem tego, co zaprezentowane zostało w „Don’t look up”. (nowy amerykański film Adam McKay‚a, USA 2021 – przyp. mój).

Czytaj dalej „Więc jednak zatem, (ups, cholercia!) nie wierzycie w katastrofę”

Póki co październik

Od chwili pojawienia się zjawiska, które określiliśmy mianem pandemii (co chyba nie wyczerpuje sprawy), obserwujemy najprawdopodobniej wejście globalnej cywilizacji w początkową fazę upadku. Fiasko działań dekarbonizacyjnych i ratowania ekosystemów, rosnące ceny energii, rosnące ceny żywności, surowców, braki energii, braki surowców, braki żywności i szeregu produktów, nasilające się problemy migracyjne, a przede wszystkim całkowicie już oczywista katastrofa klimatyczna, nie pozostawiają wątpliwości co do szerszego kontekstu sprawy.

Czytaj dalej „Póki co październik”

Czucie i wiara, czystość i bezpieczeństwo

Jeden z czytelników zwrócił mi ostatnio uwagę, że nic nie piszę na blogu. Czyżby brak słów? – zagadnął w dobrej wierze. Odpowiedź jest jednoznaczna – jak najbardziej brak. Moje nieudolne bluesy i elegie, którymi próbowałem opisywać świat schyłkowego antropocenu, stały się już nadto oczywiste, a o katastrofie piszą wszyscy.

Czytaj dalej „Czucie i wiara, czystość i bezpieczeństwo”

Wycinanie drzew jest znakiem załamania cywilizacji

Próbuję, któryś już raz napisać, dlaczego wraz z przyjaciółmi i pokaźną grupą ludzi dobrej woli, zaproponowaliśmy moratorium dla drzew – projekt zakładający nakłonienie władzy ustawodawczej i wykonawczej do zatrzymania procesów usuwania drzew z terenów zurbanizowanych, ale pisanie przychodzi mi coraz trudniej. Wszystko, co dzieje się wokół nas wskazuje na zbliżające się załamanie ekosystemów, czego konsekwencją będzie załamanie cywilizacji. Frenetyczne i metodyczne usuwanie drzew z naszego bezpośredniego otoczenia jest znakiem katastrofy.

Czytaj dalej „Wycinanie drzew jest znakiem załamania cywilizacji”

Mona Lisa jest przypadłością życia

Patrzenie na problem katastrofy klimatycznej z punktu widzenia kultury jest nieporozumieniem, które już kosztuje nas bardzo wiele, a w najbliższej perspektywie będzie kosztować wszystko. Głosicielom tego unicestwiającego klimatyczne działania poglądu wydaje się (jak mi się wydaje), że zmiana kulturowa to coś w rodzaju tego, że w tym roku nosimy sukienki długie, a krawaty wąskie, a w następnym sukienki krótkie, a krawaty szerokie i że można to dowolnie kształtować.

Czytaj dalej „Mona Lisa jest przypadłością życia”

Kapitalizm jako mechanizm klimatycznego wyparcia, czyli jak zostałem foliarzem

W ubiegłym tygodniu pewien ekspert w swoim temacie (zakresie? obszarze? przedmiocie?), którego skądinąd cenię i którego działania (a tym samym, mimo, iż się z nimi nie zgadzam, poglądy) nawet promuję w swoim skromnym zakresie, nazwał mnie wprost „foliarzem”. Za co mnie tak skrzywdzono? Czytaj dalej „Kapitalizm jako mechanizm klimatycznego wyparcia, czyli jak zostałem foliarzem”