W poradnikach utrzymania władzy w schyłkowym antropocenie napisano – Jeśli nie wiesz, co zrobić, zmień kodeks drogowy. Jeśli wiesz, co zrobić, zmień kodeks drogowy. Kodeks drogowy zmieniaj od czasu do czasu i zaostrzaj kary.
Wszystkie fantazje ludu znajdują swoje ujście w tej zabawie, bo obejmują wszystkich. W końcu aborcja dotyczy tylko kobiet. Nawet jeśli nie jeździsz sam, zawiozą cię w ostatnią drogę do szpitala czy na cmentarz.
Żadna ze starych kar nie jest wystarczająca. Winduj mandaty, zabieraj uprawnienia do kierowania za najdrobniejsze uchybienia, a zarobisz po trzykroć. Znajdziesz im też jakieś zajęcie.
Bądź pewien, że możesz to robić w nieskończoność. No, prawie.
Wspomogą cię również media. Możesz być pewnym, że po wprowadzeniu nowych przepisów napiszą:
Nowy bat na kierowców!
A serio. Język pańszczyzny i niewolnictwa dominuje w opisywaniu zmian przepisów w dwóch obszarach – prawa podatkowego i… drogowego i dość precyzyjnie oddaje świadomość masowych społeczeństw czasów schyłku.
Lud kocha dyskusje na ten temat, a przede wszystkim zaostrzenie kodeksu daje nowe narzędzia ochotniczym żandarmom bezpieczeństwa, na których można liczyć zawsze, kiedy jeden człowiek może w czymś pilnować i za coś rugać drugiego. Mało jest fantazji w schyłkowym antropocenie silniejszych, niż fantazje bezpieczeństwa. Wszyscy wierzą tu, że przy zachowaniu restrykcyjnych reguł można żyć wiecznie, choć za chwilę wszystkich zmiecie fala gorąca, głodu i wojny.
Szerokiej drogi!
Zdjęcie: Pixabay.
Taka jest natura ludzka – to fakt. Ale jak ludzi wyleczyć z wiary w zbawienne działanie zaostrzania kar? – to jest zadanie być może niemożliwe do
wykonania.
PolubieniePolubienie