O niewyobrażalnej zbrodni i rozkoszy zwielokrotnionej

Intensywność przeżywania zbrodni Krystyny Jandy wydaje się być wprost proporcjonalna do własnej impotencji politycznej i twórczej. Świadczy nie tylko o niemożności wyrwania się z najniższych ludzkich uczuć – rozkoszy roztrząsania cudzych win prawdziwych czy rzekomych, ale wskazuje też na niewyobrażalne oderwanie do rzeczywistości.

Nie tylko polskiej. Każdej. Elity cierpią na to wszędzie, a najbardziej cierpią intelektualiści (czy jak to dziś zwał). To ich świętoszkowate pobudzenie funduje rządy dyktaturek schyłkowego antropocenu (tak samo jak robiło to wiele razy wcześniej).

I o to też idzie, żeby fundowało. Impotencję własną trzeba zastąpić potencją innych. Budowanie gruntu pod te siermiężne dyktatury przez naszych świętoszków daje bowiem rozkosz zwielokrotnioną. Nie brudząc się można krzywdzić tych wszystkich, którym jeszcze chciało się coś robić w naszym umierającym świecie – libków, celebrytów, Januszów biznesu et consortes, a jednocześnie przezywać niegodziwości dokonywane przez dyktatorów obcesowo ignorujących postępowe histerie. Inteligencja brnąca w uświęcenie gnuśnego ludu, radośnie podchwytująca każdą porażkę żałosnej światowej i rodzimej celebry. Odrzucająca władzę jako nieczystą, a jednocześnie karmiąca się brudami tych, których deklaratywnie nie cierpi, a którzy są wystarczającymi psychopatami, żeby po władze jeszcze sięgać. I jeszcze jeden odebrany bank trafi w ręce ludu! (To, że będzie to pisowski, nikogo już nie obchodzi, lud bowiem jest jeden, a nieludu nie ma).

I to by chyba było na tyle. Co do mnie, to w tym odrażającym widowisku wolę wyrazić współczucie dla kilku oderwanych od życia celebrytów, bo choć są równie przewidywalni jak pobudzone moralnie elity, to jednak ciągle dalece mniej męczący. A nie męczyć się zanadto, to wartość samoistna. W świecie schyłku i nie tylko.

Zdjęcie: Pixabay.

Jedna myśl na temat “O niewyobrażalnej zbrodni i rozkoszy zwielokrotnionej

  1. Elita, kasta… intelektualista i artysta nie muszą i często nie mieszczą się w tym uprzywilejowanym, celebryckim świecie. Być artystą sceny, cyrku, literarury i sztuki to jeszcze nie paszport do elit.
    Trzeba mieć słuch społeczny, to jest podstawowa umiejętność do przetrwania w środowisku ludzkim. Pani Janda & Co niestety pogubiła się w obecnie nam królującym chaosie.
    Jesteśmy (my, ludzie) jak larwa stająca się poczwarką. Żyjemy w epoce przejściowej. Moralność stoi pod znakiem zapytania.
    Co w zamian za przesadne „wzmożenie moralne”?

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s