Nigdy nie wiedziałem, kim jest Jadwiga Emilewicz, choć takie postacie często pojawiają się w złych rządach i mają za zadanie nadawać im pozory fachowości, racjonalizmu, ludzkiego oblicza. Bardzo często obsadza się w tej roli kobiety. Nie kupowałem tego nigdy. Wolę już szczerych, opętanych władzą socjopatów. Ale dziś przynajmniej się dowiedziałem, kim jest Jadwiga Emilewicz.
Otóż Jadwiga Emilewicz jest osobą, która twierdzi, że kobieta, kiedy zagnieździ się w niej płód, traci wolność. Emilewicz mówi to, bo napisano właśnie na kartce papieru jakąś ustawę, która ma „godzić zwaśnione wokół aborcji strony”, i tę ustawę napisano w kancelarii prezydenta mojego kraju.
Wiem też niemal od zawsze, że wszystkie te rzeczy, kraje, prezydenci, wolność, prawa, to rzeczy umowne. Tak dalece umowne, że prawie nieistniejące. Coś jednak istnieje. Istnieją Jadwigi Emilewicz, których rolą jest nie tylko markowanie fachowości, racjonalizmu, ludzkiego oblicza i maskowanie władzy socjopatów, ale też właśnie to. Przypominanie, że twarda rzeczywistość istnieje. Istnieją jakieś mury braku współczucia, wyniosłości, pogardy, które nieustannie burzone, równie nieustannie wzrastają od nowa.
Mam poczucie, że to, co dzieje się dziś na świecie, treść protestów różnych ruchów od żółtych kamizelek, przez ruch Black Lives Matter, po polski sprzeciw wobec łamania praw kobiet, jest wyrazem głębszych niepokojów, a dokładniej jednego wielkiego niepokoju. Niepokoju o jakiejkolwiek akceptowalną przyszłość.
Życie jest pięknym okrutnym absurdem, ale przez tysiące lat istnienia inteligentnej acz nierozumnej małpy Homo sapiens absurd ów udawało się ukryć pozorem powoływania do uczestnictwa w nim dzieci, nowych pokoleń, które miały przedłużać (sensownie) bezsensowne istnienie. Fiksacja na tle rodzenia dzieci, jaka się w owej małpie utrwaliła, jest jedną z tych rzeczy, które, prócz skłonności Homo sapiens do bezgranicznego okrucieństwa, napawają niepokojem i przerażeniem.
Dziś, kiedy żaden z polityków i władców tego świata nie ma już swoim pobratymcom wiele do zaoferowania (bo – być może – nie ma niczego do zaoferowania), można eskalować te (nie tak przecież stare) aberracje, jak ów perwersyjny przymus rodzenia, pragnienie przeżywania cierpień za pośrednictwem innego, w tym przypadku innej. W tracącej sterowność cywilizacji i kulturze owe bzdury zdają się dawać życiu pozory sensu.
Prawda rozpadającej się Arktyki faktycznie interesuje mało kogo, tymczasem lato roku 2021 nie pozostawi już żadnych wątpliwości co do czegokolwiek. Wspominam o tym dlatego, że i mnie, mimo iż od lat konsekwentnie domagam się, żeby kobiety po prostu mogły usuwać dzieci czy płody (w mojej ocenie pojęcia nie są tu aż tak istotne), wykrzyczano, żebym „wypierdalał”, kiedy wspomniałem, że najgorsze dopiero przed nami i że może warto mieć to na względzie. I szczerze mówiąc, może krzyczano słusznie. Może tylko to pozostaje.
Pozostają otępienne, afektywne akty rozpaczy i pozostaje Jadwiga Emilewicz. Jakkolwiek identyfikuję siebie jako czułego nihilistę, między jednym i drugim nie stawiałbym znaku równości.
Jako ów nihilista nie wierzę w wolność, nie wierzę w prawa, nie wierzę w etykę, nie wierzę w tym podobne rzeczy. Ale choćby to wszystko nie istniało i choćby rozpadający się świat miał się rozpaść już nadchodzącego lata, wiem jedno. Nie wolno kupić tego, co sprzedaje i reprezentuje wiecznie się odradzająca Jadwiga Emilewicz. Nie wolno kupić żadnej ustawy legalizującej przymus rodzenia i trzeba protestować do końca.
Wbrew temu, a może dlatego, że arktyczny lód już nie powróci. I być może wbrew temu, a może dlatego, że to ostatnia rzecz, którą możemy zrobić.
Grafika za twitterowym profilem Zack Labe @ZLabe.
akurat niedawno rozmawiałem o tym, że Emilewicz jest właśnie taką wręcz „niewinnie nieczającą” postacią z tego rządu. Ona Ci nie wciska poglądu, ona po prostu wie, że tak jest, bo u tu, proszę – ma na to papier. Pozdrawiam i cieszę się, że w życiu pozafejsowym też jest pisanie i czytanie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie