Pierwsze – nie wybaczaj

Jest wielką ironią losu, że o tym, co się dzieje na i wokół sali sądowej nie mogą się wypowiadać ci, którzy na ten temat wiedzą najwięcej. Adwokaci, radcowie prawni, prokuratorzy i sędziowie. Nie mogą, bo są związani różnego rodzaju tajemnicami i jest to oczywiste i potrzebne. Pozostaje im bolesny rozdźwięk między tym, co się o prawie pisze i mówi, a tym, na czym ono naprawdę polega, czego dotyczy, po co w ogóle jest.

A przede wszystkim prawo dotyczy życia. Dotyczy jego nieskończonej wielowymiarowości, złożoności, niejednoznaczności. Dotyczy tragedii, jaką przynoszą powyższe cechy. Dotyczy tego, że nigdy do końca nie wiemy, czym i jaka jest prawda.

Dla każdego prawnika ta droga, droga przez prawo dotyczące życia, jest pewnie czymś trochę innym. Gdybym miał mówić o sobie, to ja w jej trakcie nauczyłem się jednego – że nikt nie jest winien niczego. Jako jedną nogą, byle jaki, ale jednak jakoś tam filozof, doświadczyłem przejmującego poczucia dramatycznego determinizmu. Czasami mam wrażenie, że te dwie myśli, szczególnie ta pierwsza, nie są tylko moim udziałem, ale poznają je wszyscy aktorzy „obsługujący” proces wymierzania sprawiedliwości.

Dlaczego o tym piszę. Piszę dlatego, że choć nie popieram prezydenta Andrzeja Dudy i swój głos w drugiej turze oddam jego kontrkandydatowi, to z przerażeniem obserwuję, tę potężną siłę, która drzemie w tak wielu z nas, która domaga się, aby nasze życie, czy to w wymiarze indywidualnym, czy wspólnotowym nie obejmowało wybaczenia i odpuszczenia win za wszystko i cokolwiek. Prezydent ułaskawił (po wykonaniu kary) jakiegoś człowieka w zakresie orzeczonego środka karnego – zbiorowa fantazja wiecznej, niezmierzonej i niewybaczalnej krzywdy zostaje uruchomiona!

Żądza nieprzebaczania depcze nie tylko ideały religii głoszących miłość i wybaczenie, ale depcze też świeckie i ateistyczne ideały renesansu i oświecenia. Depcze to, co mówi o człowieku nauka. Depcze wszystko.

Wiem, nadużywam tego fragmentu, ale jest on dla mnie probierzem tego, czy błądzę w tej kwestii. Ontycznie, epistemicznie, etycznie. A brzmi on tak: …nie uniewinnia się  już nikogo. Na martwej niewinności rozmnażają się sędziowie, sędziowie wszystkich ras, sędziowie Chrystusa i Antychrysta, ci sami zresztą, pojednani w „niewygodzie”. Nie należy bowiem obciążać tylko chrześcijan. Inni również biorą udział. Czy wie pan, na co zamieniono jeden z domów w tym mieście, gdzie schronił się Kartezjusz? Na dom wariatów. Tak, to powszechne szaleństwo i prześladowanie. My także, rzecz prosta, musimy brać w tym udział. Mógł pan zauważyć, że nie oszczędzam niczego, i wiem, że pan ze swej strony zgadza się ze mną. A zatem skoro wszyscy jesteśmy sędziami, wszyscy jesteśmy winni, jedni wobec drugich, wszyscy jesteśmy Chrystusami na nasz obrzydliwy sposób, wszyscy kolejno ukrzyżowani nic nie wiedząc o tym…

Tym razem nie napiszę, z jakiej książki, od jakiego pisarza pochodzi. Łatwo to ustalić.

Nasza kultura, kultura świata schyłku, domaga się jednoznaczności wszystkiego, choć wszystko jest przerażająco niejednoznaczne. Jak mi się zdaje, nigdzie lepiej tego nie widać, jak na sądowej sali. Ale prócz prawników, oskarżonych i pokrzywdzonych mało kto tam bywa.

Tak czy siak, prawo łaski winno zostać zniesione. Nie przystaje do realiów świata schyłku, kiedy to na pewno musimy już wszystko ostatecznie ustalić i ulepszyć aż do nieskończoności. Większości, a może wszystkim, jego pozbycie się z systemu prawa, winno przynieść znaczącą ulgę.

 

Zdjęcie: Pixabay.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s