Szczęście dla wszystkich!

Zawieszam pisanie notatek do czasu zakończenia zjawiska określanego pojęciem rozpoczynającym się od litery „p”. Można było zakładać, że tego typu katastrofa wywoła prawdziwy wybuch narracji, pomysłów, idei i zwykłego obłędu. Ale publiczne odnoszenie się do tego jest już całkowicie niepotrzebne. Mechanizmy, które się uruchomiły, są potężniejsze od intelektualnego oglądu sprawy. Zjawisko to obejmuje to również mnie.

Odniesienie się do potencjalnego zagrożenia życia na Ziemi i faktycznego kończenia się jakichkolwiek możliwości dalszego „rozwoju” mogło przybrać w globalnej i lokalnej polityce (działaniu) dwie formy.

Pierwszą było powiedzenie ludziom prawdy i przyjęcie wyzwania. Okiełznania problemu przez to, co zwykliśmy do tej pory robić, to jest poprzez nasze niebywałe zdolności intelektualne i inżynieryjne. Wiele opracowań, raportów i wystąpień z ostatnich lat (między innymi Billa Gatesa), czy moje prywatne pomysły (pozbawione w tym kontekście jakiegokolwiek znaczenia, przywołuję je dla porządku) szło w tym kierunku.

Drugą było przeprowadzenie czegoś w rodzaju kontrolowanego kolapsu, z czym mamy do czynienia obecnie i co nie ma (w mojej ocenie) nic wspólnego z jakimkolwiek współdziałaniem ani lokalnie, ani globalnie. Sprawa została lokalnie wykorzystana przez rządy wobec obywateli, a globalnie poprzez silniejszych wobec słabszych.

Jestem nihilistą, który działa na rzecz ograniczania cierpienia, ale używam pojęć humanizmu czy humanitaryzmu. W mojej ocenie wybrano rozwiązanie niehumanitarne, wbrew pozorom. Do wybrania rozwiązania drugiego, doprowadziło odrzucenie pierwszego, które było humanitarne. Ale i ta druga opcja wymknie się spod kontroli. Również tym, którzy ją dziś zakładają, czy upatrują w niej szans, od tych dominacyjnych po ascetyczne. Ale to tylko moje zdanie.

Druga droga jest w mojej ocenie drogą fałszu (ale naprawdę zakładam, że mogę się mylić!). Tą samą drogą, która zlikwidowała naszą reakcję klimatyczną. Brak adekwatnego języka, systemowe mówienie nie-prawdy, musiały do niej doprowadzić. Skoro nie chciano powiedzieć prawdy i podjąć wyzwania, wiedząc przy tym, że możliwości „systemu” się kończą, przyjęto ów spadający z nietoperza wirus jako „narzędzie” zmiany. Czy to dobra droga? – nie mnie oceniać. Zakładam, że mogła to być jedyna droga, ale zakładam też, że przemieni się w swoją odwrotność.

Póki co, nie mam nic więcej do powiedzenia w temacie pandemii i jej skutków. Będę, póki się da, prowadził blog, jak gdyby nic się nie stało. I w tym kontekście są to ostatnie notatki z pandemii. Nie bez znaczenia jest to, że przerażają mnie narastające wokół pandemii postawy i zachowania. W wersji naiwnej (którą jako optymista woli zawsze zakładam) wirus mógł być okazją do zjednoczenia. Wyzwolił jedynie niebotyczne ilości małpich gestów, słów i zachowań. To ponad moje siły.

W jednym z ostatnich wywiadów, znany popularyzator przyrody, David Attenborough mówi: Myślę, że poradzimy sobie z tym znakomicie, ale żadnej moralnej lekcji z tak złego traktowania natury nie wyciągniemy. To po prostu część życia.

Podpisując się pod tymi słowami, chciałem zacytować jeszcze fragment znanej książki:

Słońce paliło, przed oczami latały czerwone plamy, drgało powietrze na dnie wykopu i przez to drganie wydawało się, że kula tańczy w miejscu jak boja na falach. Przeszedł obok koparki podnosząc wysoko nogi i zabobonnie uważając, żeby nie nadepnąć na czarne kleksy, potem więznąc w piachu powlókł się na ukos przez cały wykop do tańczącej i mrugającej kuli. Był zlany potem, dusił się z gorąca, a jednocześnie wstrząsały nim zimne dreszcze, jak po przepiciu, w zębach skrzypiał kredowy pył. I już więcej nie próbował myśleć. Tylko z rozpaczą powtarzał jak modlitwę: „Jestem zwierzęciem, widzisz przecież, że jestem zwierzęciem. Nie znam słów, nie nauczono mnie mówić, nie umiem myśleć, te kanalie nie dały mi uczyć się myśleć. Ale jeżeli naprawdę jesteś taka… wszechmocna… wszechmogąca… wszechrozumiejąca… zdecyduj! Wejrzyj w moją duszę – ja wiem, w niej jest wszystko, czego ci trzeba. Musi być! Przecież nigdy i nikomu nie sprzedałem duszy! Jest moja, człowiecza! Sama wydobądź ze mnie to, czego chcę – przecież to niemożliwe, żebym chciał zła! Niech wszystko będzie przeklęte, przecież nic nie umiem wymyślić oprócz tych jego słów: – SZCZĘŚCIE DLA WSZYSTKICH ZA DARMO! I NIECH NIKT NIE ODEJDZIE SKRZYWDZONY!*

 

To były notatki z pandemii – 25.03.2020 – Szczęście dla wszystkich!

* Fragment Pikniku na skraju drogi Arkadija i Borysa Strugacckich w tłumaczeniu Ireny Lewandowskiej.

___________

BARDZO WAŻNE ZASTRZEŻENIE – nie jestem ekspertem od jakiegokolwiek z głównych zakresów problemu pandemii. Robiąc te notatki, głośno myślę i czekam na wszelkie uwagi i sprostowania. Od jakiegoś czasu zajmuję się katastrofą klimatyczną i ekologiczną i – pozostając w stałym kontakcie z ekspertami, ale również aktywistami, intelektualistami, czy po prostu praktykami różnych obszarów życia  – poszukujemy razem rozwiązań nadchodzącego kryzysu. Moje notatki są skromną próbą pewnej rekapitulacji myśli związanych z kryzysem. Jeśli zdarzy mi się podawać tu jakiekolwiek dane, to tylko takie, których będę absolutnie pewny. Proszę jednak nie traktować ich nigdy jako oficjalne źródło.

 

POPRZEDNIE WPISY:

Notatki z pandemii – 15.03.2020 – O czym nam mówią koronawirus i pochyłe drzewo

Notatki z pandemii – 16.03.2020 – Kwarantanna dzieci trwa. Dorośli w pracy

Notatki z pandemii – 18.03.2020 – Wielkie sprzątanie przyrody nie ustaje

Notatki z pandemii – 19.03.2020 – Re-terraformacja

Notatki z pandemii – 21.03.2020 – Dlaczego w Japonii nie widziałem Japonki

Dlaczego należy zniszczyć Kartaginę, czyli wzorcowy przebieg wydarzeń

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s