Miałem w ten weekend pisać o świeżo odkrytej miłości młodej lewicy, na razie tej publicystycznej, do „dobrej zmiany”, ale udało mi się wszystkie moje myśli streścić w jednym zdaniu, całkowicie zresztą banalnym (czytelnik znajdzie je na moim wallu na Facebooku). Pomyślałem zatem, że w miejsce loży szyderców, zrobię jakiś miły przerywnik, który może i mnie pozwoli na chwilowe wyjście z wszechogarniającego marazmu i zwątpienia. Oto obrazki z zielonej Barcelony, zrobione tam przez moich przyjaciół, Joannę i Piotra Marcinkowskich.
Pozwoliłem sobie na prezentację tych zdjęć głównie dlatego, że na portalu adaptcity.pl pojawił się ciekawy wpis, z którym można się zapoznać poniżej:
Barcelona sadzi drzewa, żeby łagodzić skutki upałów
Jak pisze Anna Kucińska: Położona nad Morzem Śródziemnym Barcelona jest szczególnie narażona na skutki zmiany klimatu. Duża gęstość zaludnienia pogłębia zjawisko miejskiej wyspy ciepła, które powoduje wiele problemów zdrowotnych i zagrożeń dla środowiska. Prognozy dotyczące zmiany klimatu przewidują wzrost średniej temperatury w Barcelonie, znaczący spadek ilości opadów, wydłużenie okresów suszy oraz nasilone fale upałów. W odpowiedzi na prognozowane zagrożenia Barcelona podejmuje starania, aby stać się wzorcowym miastem, które rozwija się zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju i stawia czoła wyzwaniom związanym ze zmianą klimatu oraz gęstością zaludnienia. Stolica Katalonii postawiła na długofalowy projekt sadzenia drzew i dbania o nie. Obecnie opracowuje Plan rozwoju sieci terenów zadrzewionych na okres 2015-2035. Projekt ten wpisuje się w cel miasta, jakim jest rozwój zielonej infrastruktury i zachowanie bioróżnorodności.
Więcej na: European Climate Adaptation Platform
Na zdjęciach dobranych, jak przyznaję, nieco tendencyjnie, sporo jednak widać. Widać, że nie usuwa się drzew w sąsiedztwie budynków, że drzewa nie są ogłowione, nie są bądź to wcale przycinane, bądź to niezauważalnie i że rosną praktycznie wszędzie, gdzie da się je wcisnąć. Widać pewnego rodzaju przeciwieństwo tego, co zrobiliśmy w ciągu ostatnich trzydziestu lat polskimi miastami. W jaki sposób „przygotowaliśmy” je do zmiany klimatu, oznaczającej co najmniej poważne kłopoty z komfortem życia w miastach. Tymczasem proces ogałacania polskich miast z zieleni trwa i ma się dobrze.
Jednocześnie chciałbym zachęcić i poprosić Państwa o przesyłanie mi fotografii pięknych zielonych miast, miasteczek i wsi z całego świata. Sam nieszczególnie lubię podróżować, choć czasami pojawia się Gandalf, który wyciągnie mnie z domu, a chciałbym na blogu pokazywać, nie tylko przypadki zbiorowego dendrologicznego obłędu, ale również rozsądku, zrozumienia i szacunku dla drzew i przyrody.
Kontakt znajdziecie Państwo na bogu w zakładkach „Kontakt” i „O mnie”.
Dziękuję, Joanno i Piotrze!
Hiszpania to kraj o podobnej wielkości opadów co Polska, ale retencjonują 3 razy więcej wody niż my. Więc nie dziwi mnie, że podejściem do zieleni są też znacznie przed nami.
PolubieniePolubienie