Z moim kolejnym gościem, Adamem Błażowskim, inżynierem zajmującym się informatyką w efektywności energetycznej, rozmawiam przede wszystkim o ratowaniu świata przy użyciu energii jądrowej. Energii, która przy ogromnym udziale ruchów ekologicznych, została w wielu miejscach świata odrzucona jako niebezpieczna i nieekologiczna. Mimo wielu różnic między nami podzielam pogląd, że fakt ten jest, a przynajmniej powinien być, wyrzutem sumienia wielu ekologów.
Na zdjęciach Adam Błażowski 25 lat temu w elektrowni jądrowej w Brokdorf (ma zostać wyłączona w 2021 r. ) i obecnie.
Kiedy zainteresowałeś się tematyką ekologiczną?
Gdzieś około roku 2007, zacząłem przeglądać raporty IPCC, i zdziwiła mnie podejrzana rozbieżność w kwestii globalnego ocieplenia między polskim i angielskim internetem. To był czas, gdy bzdury negacjonistów szły głównym nurtem w prasie, TV, na “Wykopie”. Dzisiaj nasz sejm ratyfikował już porozumienia paryskie, I nawet Zbigniew Ziobro głosował za.
Czy jesteś bardziej aktywistą, teoretykiem, czy przedsiębiorcą?
Zawodowo zajmuję się budowaniem narzędzi, które pozwalają na obniżanie emisji CO2 w sposób opłacalny finansowo. Mamy tu jako cywilizacja spore, choć ograniczone pole manewru. Prywatnie idę dalej: interesuję się głęboką dekarbonizacją, chcę o tym pisać, dyskutować i prostować mity i błędne przekonania, których jest tu jeszcze więcej niż ich było w temacie globalnego ocieplenia.
Używając młodzieżowego slangu, co cię triggeruje?
Tak jak Ty zadajesz pytanie “dlaczego ludzie wycinają drzewa”, tak samo ja zgłębiam temat dlaczego ludzie wyłączają zero emisyjne reaktory jądrowe i zastępują je gazem ziemnym lub węglem i odnawialnymi źródłami energii. W obu wypadkach i drzewa i reaktory padają ofiarą ignorancji, populizmu, prywatnych interesów (Elon Musk!), fałszywie pojmowanej ekologii i braku spojrzenia na problem z szerszej perspektywy. Wyjątkowo triggeruje mnie nieuprawniony i bezpodstawny optymizm jakoby problem dekarbonizacji był już rozwiązany bo “odnawialne źródła energii są tańsze od węgla”.
Wierzysz w globalne ocieplenie?
Nie. wiara to „pewność tego, czego nie widać”. O globalnym ociepleniu wiedzieliśmy już dawno dzięki nauce. A nauce ufamy, bo przekonują nas dowody. Nie wierzymy w nie ślepo, jesteśmy zawsze gotowi do zmiany zdania gdy pojawią się nowe dowody. To dzięki nauce Arheniusz 100 lat temu przewidział efekty podwojenia CO2 w atmosferze, a Hansen 1985 ryzykując swoją karierę przedstawił w Kongresie USA scenariusze dalszego ocieplenia klimatu.
Nie wiedzieli tego, bo zostali tą wiedzą oświeceni we śnie: byli naukowcami, którzy rzetelnie robili swoją robotę.
Gdzie dostrzegasz jego przejawy?
Ja to widzę np. w moim systemie optymalizacji ogrzewania.
Jak to wygląda?
Zimy są cieplejsze, potrzebne jest mniej ogrzewania, musimy wyliczać oszczędności eliminując czynnik pogodowy. Ale o tym nie chcę opowiadać, bo czytelnicy twojego bloga wiedzą na ten temat więcej niż ja. Świat zmienia się bardzo szybko, prognozy są złe.
Czy wierzysz, że z tego wyjdziemy?
Zdefiniuj, co rozumiesz przez “wyjdziemy”. Realizacja porozumień paryskich daje nam tylko pewną szansę uniknięcia ocieplenia do 2 stopni Celsjusza. Jako ludzkość przetrwamy nawet najgorsze scenariusze, bo życie na Ziemi będzie zawsze łatwiejsze niż na Marsie czy Księżycu. Ale oczywiście ilość ofiar i zniszczenia w bioróżnorodności będą bardzo duże. Jesteśmy u progu kolejnego wielkiego wymierania. Martwi mnie to że wiele z naszych działań jest sprzecznych z tym co powinno się dziać by tego uniknąć. Mam na myśli odejście np. w Niemczech od energetyki jądrowej, która jest niskoemisyjna i bezpieczna, wbrew powszechnemu np. w Polsce przekonaniu. Zawsze przytaczam mój ulubiony wykres który pokazuje jak ważnym elementem dekarbonizacji jest energetyka jądrowa.
Nasze dzisiejsze decyzje mają wpływ na to ile osób zapłaci swoim życiem z powodu zmian klimatu w przyszłości. Skala jest rozmyta. Decyzja o wyłączeniu energii jądrowej w Niemczech przed odejściem od węgla już dziś kosztuje życie kilku tys. osób rocznie. Dla przyszłych pokoleń będzie to jeszcze wyższa cena. A w 2018 roku w Niemczech powstaje kolejna elektrownia węglowa. Niemiecka „rewolucja energetyczna” jest katastrofrą z klimatycznego punktu widzenia, przyczyniłą się w Europie do sparaliżowania przemysłu jądrowego, a jest on nam niezbędny by odejść skutecznie i szybko od węgla. Źródła odnawialne są niestabilne, dlatego wszędzie wymagają gazowego backupu. Dlatego też powstaje gazociąg Nord Stream 2, wbrew opinii Komisji Europejskiej i wbrew zdrowemu politycznemu rozsądkowi. Rozumiem jednak niemiecki rząd, bo nie mają wyjścia. Bez magazynów energii, których nie ma i długo jeszcze nie będzie w takiej skali, jaka jest potrzebna, by przetrwać zimę, pozostaje wstydliwe uzależnienie od węgla albo energia atomowa.
Czy to nie jest przypadkiem wyrzut sumienia ruchów ekologicznych?
Jest. Za każdym razem gdy zrywamy z nauką i idziemy ścieżką taniego populizmu przykładamy rękę do większej dewastacji środowiska i cierpienia ludzi i zwierząt. Energetyka węglowa zabija miesięcznie więcej ludzi niż najgorsza katastrofa fabryki plutonu w Czarnobylu. Nie mamy Żarnowca, ale mamy dwie elektrownie węglowe w jego miejsce. Zawdzięczamy ten stan rzeczy egzotycznej koalicji górników i “ekologów”. Ale myślę też, że to jest szansa na nowe otwarcie. Zamiast mówić o “innych ludziach którzy niszczą Ziemię”, możemy teraz solidarnie powiedzieć że niszczymy ją “my”. To przejście na mówienie o przyczynach globalnego ocieplenia w pierwszej osobie, pozwala na wzięcie odpowiedzialności za sytuację, oraz zmusza nas do dyskusji o realnych sposobach jej poprawy. Znika też zagrożenie nadmiernego korzystania z “pedagogiki klimatycznego wstydu”.
Pedagogika klimatycznego wstydu?
To taki neologizm. Opisuje przekazy, które opierają się na zawstydzaniu ludzi z powodu ich uzależnienia od paliw kopalnych. Uważam że powinien on być zarezerwowany dla prawdziwych klimatycznych wandali, jak Trump czy kierowców Hummerów dojeżdżających nimi do pracy w biurze. Myślę, że nadużycie takiej pedagogiki może skutkować oporem zwykłych osób przed koniecznymi zmianami. Mało kto lubi być “tym złym”, szczególnie gdy jest górnikiem i całe życie i zdrowie poświęcił na to byśmy mogli mieć w gniazdkach prąd. Nadgorliwych miłośników “powrotu do natury” zachęcam do tego by zaczęli od siebie i od przekonania swojej rodziny do rezygnacji z lodówki na okres 12 miesięcy. I by obserwowali jak w tym czasie rośnie ilość marnowanego przez nich jedzenia. Bez węgla i ropy nie bylibyśmy dziś tu gdzie jesteśmy, teraz nadszedł czas by z nich szybko rezygnować. Potrzebujemy różnorodnego przekazu by promować w społeczeństwie zachowania bardziej zrównoważone. Przekaz negatywny ma swoje ograniczenia, potrzebujemy również pozytywnego przesłania. Realnej wizji, która ma mocne poparcie w nauce, i daje nam realną szansę na uniknięcie katastrofy. Przykład Niemieckiej transformacji energetycznej jest cenną nauczką jak tego nie robić. Przez 10 lat i 250 mld dolarów kosztów prawie w ogóle nie obniżyli emisji CO2 w energetyce. Musimy wytwarzać duże ilości energii w czysty sposób, i ta energia musi być tania, w przeciwnym wypadku palenie meblami i węglem będzie zawsze atrakcyjną opcją dla ludzi którzy są biedni i zmarznięci. Ścieżka OZE + EJ jest tu najszybsza.
Można było już 20-30 lat temu przecież rozwijać energetykę jądrową?
Można było, tylko pewnie trzeba by było internować ludzi którzy się temu sprzeciwiali. A to stoi w opozycji do naszych wartości i zasad demokracji. Francja ma dzisiaj 7-10 razy niższe emisje CO2 na kWh niż Niemcy. I nie musi wycinać pięknego lasu Hambach, ani zmuszać swoich obywateli by płacili dwa razy wyższe rachunki za energię elektryczną. Wysoka cena energii podnosi atrakcyjność paliw kopalnych jako paliwa. Pojedyncze kWh z paneli PV w środku dnia gdy nie ma nas w domu, są coraz tańsze, ale koszty całego systemu energetycznego są astronomiczne. Bogatych Niemców na to stać, ale jaki to ma być przykład dla nas czy dla Hindusów? Co mamy powiedzieć ludziom, którzy gotując jedzenie palą krowimi odchodami? Że są bohaterami, bo to jest 100% OZE? I że mają tak tkwić przez następne 50 lat, ewentualnie rozdać im panele PV do ładowania komórek? Jak mamy walczyć w Polsce ze smogiem, gdy w bezwietrzną zimę kWh będzie kosztowała 2 PLN, 4 razy więcej niż teraz? Jak mamy dekarbonizować wrocławskie historyczne kamienice ocieplane 1 GW mocy cieplnej z miejskiej ciepłowni? Żadna geotermia ani tym bardziej biomasa nie udźwignie takiego wyzwania. Zostało nam 31 lat do 2050 roku. Potrzebujemy “wszystkich rąk na pokładzie”, OZE i energii jądrowej, efektywności energetycznej, nowych reaktorów, nowych baterii. I musimy pomagać krajom rozwijającym się by przeskoczyły “epokę węglową” w swoim rozwoju.
Jakie są wady energetyki jadrowej?
Jest droga, może nie tak droga jak Energiewende (niemiecka transformacja energetyczna) ale swoje kosztuje. Szczególnie w Europie i USA gdzie pokolenia osób teoretycznie zatroskanych o środowisko zrobiły bardzo wiele by zabić ten przemysł właśnie kosztami. I o tym mówiono wprost. Sama branża też nie jest bez wad oczywiście, ale energetyka jest naturalnym monopolem państwowym i to rządy decydują o tym jak będą ją rozbudowywać. A w demokracji często wygrywają poglądy, które nie są eksperckie. Obserwujemy to teraz w Niemczech i USA. Wyborca wychowany na Simpsonach ma bardzo ograniczone pojęcie o energetyce jądrowej, jej realnych zagrożeniach i możliwościach. Jak również o cenie braku tej technologii. Nowe reaktory IV generacji, które są pasywnie bezpieczne i spalają radioaktywne odpady powstają w Chinach, Rosji i Indiach, nie u nas. Jeden taki już nawet działa komercyjnie. To potencjalnie wymarzona technologia dla każdego komu leży na sercu zaspokojenie podstawowych potrzeb ludzi połączone z minimalnym kosztem dla środowiska naturalnego. Elektrownia jądrowa to jedyny znany nam sposób, by wytwarzać energię elektryczną i cieplną przy jednoczesnym przechwyceniu 100% efektów takiej działalności. Potrzebuje też 25 razy mniej zasobów na wyprodukowanie TWh niż źródła odnawialne, i może pracować 3 razy dłużej (nawet do 80 lat), niż np. wiatraki które trzeba zezłomować po ok. 25 latach. W Chinach reaktory powstają w ciągu 5 lat, przy koszcie 2 mld dolarów. Czyli można, tylko trzeba chcieć i planować kadry, budowę i finansowanie na dekady do przodu. W Europie ta branża została zamordowana. Pocieszeniem niech będzie fakt że to co robimy tutaj, za 30 lat nie będzie miało tak dużego znaczenia. Chiny, Indie i USA: to tam będzie się rozgrywać główna walka z dekarbonizacją energetyki, my będziemy raczej kopiować ich rozwiązania.
Tradycyjnie zarzuca się energetyce jądrowej, że produkuje radioaktywne odpady, wysoce niebezpieczne, z którymi nie ma potem co robić. Co, jako jej zwolennik, odpowiedziałbyś na te zarzuty?
Energetyka jądrowa to jedyna branża która bierze na siebie odpowiedzialność za 100% zużytych w produkcji energii paliw/surowców. Nie ma czegoś takiego jak „odpady”: jest zużyte paliwo, którego nie ma sensu przechowywać setki tysięcy lat, bo jest to paliwo dla reaktorow IV generacji. Jeden taki reaktor pracuje już komercyjnie. Składowanie jest bezpieczne, i stosunkowo proste. Na przykład, całe zużyte paliwo Szwajcarii mieści się w jednej hali gdzie bezpiecznie czeka na przyszłe wykorzystanie. Temat składowania jest tym bardziej medialny, im mniej osoby które go poruszają wiedzą o tej kwestii
Jeśli uważasz, że warto coś robić na rzecz ekologii, ratowania świata, atomu, to dlaczego, jakie są twoje motywy?
Mam dwie córki. Chciałbym móc im coś odpowiedzieć, kiedy za trzydzieści lat zapytają mnie, co robiłem, kiedy jeszcze coś można było zrobić.
Jak wygląda pozyskiwanie paliwa? Jakich pierwiastków, izotopów się dziś używa? Czy ich pozyskiwanie jest tak szkodliwie dla przyrody, jak wydobywanie węgla, czy metali rzadkich do budowy różnego rodzaju baterii?
Uran jest bardzo „gęstym” źródłem energii, 4 mln razy gęstszym niż węgiel. Potrzebne jest więc go mniej do produkcji tej samej ilości energii. Mamy też na horyzoncie pozyskiwanie uranu z wody morskiej, szacuje się że ta metoda jest tylko dwa razy droższa od wydobycia tradycyjnego. Kilometr sześcienny wody oceanicznej, zawiera 33 tony uranu, to praktycznie nieskończone źródło energii. W połączeniu z zamkniętym cyklem paliwowym czwartej generacji reaktorów można traktować te technologię jako zrównoważone i odnawialne źródło energii. Wiem że to brzmi sprzecznie z tym, czym nas straszono, ale kiedy zastanowić się które źródło energii najmniej oddziałuje na środowisko w przeliczeniu na TWh wyprodukowanej energii, to odpowiedz jest prosta.
Czym się zajmujesz w życiu? Co robiłeś, zanim nie robiłeś tego, co robisz teraz?
Od zawsze pracuję w IT, głównie z bazami danych. Dziś rozwijam narzędzia dla efektywności energetycznej. Kiedyś współtworzyłem portal dla moli książkowych BiblioNETka.pl, dziś funkcjonuje on w ramach PWN. Współpracuję też z Climate KIC, europejskim stowarzyszeniem które wspiera innowatorów klimatycznych.
Adamie, bardzo ci dziękuje za tę rozmowę. Jak wiesz, w wielu sprawach mocno, ale również twórczo się różnimy. Dlatego mam nadzieję, że uda nam się jeszcze porozmawiać, między innymi o organizmach genetycznie modyfikowanych i bardziej szczegółowo o energii jądrowej.
Dziękuję, ja również pozwolę sobie wyrazić taką nadzieję.
Adam Błażowski – inżynier, absolwent Politechniki Wrocławskiej. Tworzy rozwiązania informatyczne w branży efektywności energetycznej, współpracuje z Climate Knowledge and Innovation Community, europejskim publiczno-prywatnym partnerstwem dla innowacji dla klimatu. Dzięki narzędziom, które współtworzył uniknięto spalenia 11 mln m3 gazu ziemnego.
Poglądy prezentowane przez mojego gościa w rozmowie są prywatne, i nie reprezentują poglądów partnerów lub organizacji z którymi współpracuje.
Poprzedni goście:
Tylko małe sprostowanie: walka z naprawdę bezpiecznymi dla środowiska technologiami (jak np. energetyka jądrowa) to nie jest żaden „wyrzut sumienia ruchów ekologicznych” lecz samo ich jądro i racja ich istnienia
PolubieniePolubienie
Nie wszystkich na szczęście 🙂
PolubieniePolubienie