Życie nie jest cudem

Spór o aborcję wydaje się być sporem w ścisłym tego słowa znaczeniu religijnym. Dlatego ze współczuciem patrzę na ludzi zakładających, że można toczyć w tym obszarze racjonalną debatę. Nie można. To wojna. Wojna religijna. To, że się w niej nie zabijamy, wynika jedynie z tego, że sytuacja jeszcze do tego nie dojrzała.

Co więcej, choć większość ludzkich spraw jest zepchnięta w sferę ludzkich fantazji, to kwestia naszego stosunku do tak zwanych nienarodzonych jest esencją świata wyobrażonego, opartego na oczywistych fałszach, na czele z tym, jakoby życie, w szczególności życie ludzkie było czymś szczególnym i wyjątkowym. Przy czym u ludzi wprost religijnych fałsz ten jest fałszem zwielokrotnionym, uberfałszem, matrycą pozostałych fałszów religijnej ontologii i etyki.

Fałszem, w którym życiem jest jedynie owa arystotelesowska potencja człowieka, która kiedy tylko przeistoczy się w akt, staje się całkowicie nieistotną strukturą białkową. Strukturą, którą można zabijać, torturować, upokarzać, głodzić, której istnienie nie znaczy nic. Której to nieistotności nie potrafią, jak wskazuje historia, dowieść liczne rzezie serwowane sobie od czasu do czasu przez ludzi narodzonych.

Fałszem, w którym życiem jest tylko życie człowieka jako przedstawiciela gatunku Homo sapiens. Gatunku, o którym można powiedzieć wiele różnych rzeczy (również dobrych), ale to przede wszystkim, że jest on okrutny i złośliwy ponad wszelką miarę, a do tego bezdennie głupi i niszczący wszystko co żyje na własną zgubę. W owym piramidalnym (i ostatecznie samobójczym) fałszu życiem świętym jest tylko to życie, a cała reszta życia została stworzona przez równie wymyślonego Stwórcę na użytek zabaw, potrzeb i uciech owego białkowego tworu, który sam uważa swoje życie za cud. Uważa, choć nie powinien, bo żadnych cudów nie ma. Jego stworzenie przez Boga, nawet na gruncie pokrętnej religijnej logiki, nie jest żadnym cudem tylko naturalną konsekwencją woli Bożej. Tym bardziej nie jest cudem we wszechświecie, gdzie w co drugiej dziurze z łagodnym słońcem musi się pałętać jakieś żyjące czujące białko, może nawet świadome swojego istnienia.

Pośród wszelkich bzdur ludzkich nie znajdzie się bzdury bardziej niszczącej. Kobiety są w tym sensie jej przypadkowymi ofiarami, bo jej prawdziwą istotową ofiarą jest życie jako takie. Niszczenie kobiet jest tu pewnego rodzaju naddatkiem perwersji, o czym będę chciał jeszcze w innym miejscu napisać.

Doktryna ta nienawidzi życia dlatego, że przeraźliwie boi się śmierci, a bojąc się jej przeraźliwie dąży na wszelkie możliwe sposoby do jej przyspieszania, co robić może jedynie pod szyldem jego obrony. Jakże by inaczej! Jak miło jest umierać modląc się za zdeformowane w matczynych ciałach płody, fantazjując o ochronkach, zbiórkach, filantropiach, hospicjach, pomocach i miłosierdziach, które okażemy niepełnosprawnym, którzy też mają prawo do świętego życia, w której to świętości tak dobrze się uczestniczy jego obrońcom. Szczególnie tym sytym i zdrowym.

Mówimy tu w sposób oczywisty jedynie o cierpieniu wyobrażonym, bo przecież, kiedy nas to spotyka, kiedy badanie wskazuje fatalną wadę płodu, to dziecko się usuwa, gdyż jest to właśnie ów święty wyjątek, o którym kilka lat temu nadzwyczaj trafnie napisała Agata Bielik-Robson (W krainie wyjątków).

Cierpienie ma zostać przeżyte i odbyte, ale tylko jako cierpienie wyobrażone i nie nasze. Transgresja i katharsis osiągane mają być kosztem tych kobiet, które z różnych przyczyn nie mogą sobie pozwolić na wyjazd za granicę i załatwienie sprawy, bo w owładniętej religijnym szałem Polsce staje się to coraz trudniejsze. Już dziś coraz trudniej przeprowadzić zabieg, nawet dopuszczony przez prawo, bo kraj nasz zaroił się od świętych obnoszących się ze swoimi sumieniami niczym nowobogacki ze swoim przepychem.

Nie chcę mi się powtarzać własnych myśli, przywołam więc starszy wpis z innego bloga, w którym piszę o owym wyfantazjowanym świecie, szczególnie w jego męskim ujęciu. Czytelnik może się z nim zapoznać TUTAJ: Cywilizacja życia, cywilizacja śmierci.

Co znamienne, o ile kobiety będące bezpośrednimi nosicielkami życia nienarodzonego (cokolwiek  by to znaczyło), fantazjują na jego temat zupełnie inaczej, niż mężczyźni, i ich fantazje są najczęściej fantazjami sympatycznymi (bo rzeczywiście wiążą się z radością jaką daje oczekiwane dziecko), to w przypadku mężczyzn, tych hord obrońców życia, które się ujawniają w takich razach, fantazje są daleko głębsze i bardziej niszczące, co wynikać musi z faktu, że o rodzeniu mają oni (my) ostatecznie takie pojęcie, jak ryba o jeździe na rowerze.

Przynajmniej póki co, bo stworzenie sztucznego łożyska, które rodzenie całkowicie oderwie od ludzi, jest kwestią przewidywalnej przyszłości. I wtedy rodzenie będzie już tylko ekstrawagancją. Zakładając, że gatunek nasz dotrwa do końca wieku, co jest założeniem z jednej strony optymistycznym, z drugiej skrajnie pesymistycznym.

Bez względu na to, obiecuję, że w innym miejscu pochylę się nad męskimi fantazjami o nienarodzonych dogłębnie, bo – zdaje się – dowiemy się z nich również tego – dlaczego ludzie wycinają drzewa.

 

3 myśli na temat “Życie nie jest cudem

  1. To jest nieprawdopodobnie trafny tekst. Esencja ludzkiej mentalności. Największa tajemnicą jest fakt, że ktoś potrafił się wybić poza owa ludzka mentalność ,opisać to, nie angażując się przy tym emocjonalnie.

    Polubione przez 1 osoba

  2. „Przy czym u ludzi wprost religijnych fałsz ten jest fałszem zwielokrotnionym, uberfałszem, matrycą pozostałych fałszów religijnej ontologii i etyki.”
    Widzisz w jakiej fantazji żyjesz przypisując fałsz osobom religijnym? One być może nie umieją tego powiedzieć czy wytłumaczyć ale wiedzą że to jest złe. Logika nie jest mocną stroną współczujących lewicowców, chcą za wszelką cene udowodnić swoją racje uciekając sie w końcu do oczerniania drugiej strony lub przypisywania im paskudnych cech, które są wyssane z palca. Aborcja fantazją nie jest, jest odebraniem realnego życia.

    Polubienie

    1. „Aborcja fantazją nie jest, jest odebraniem realnego życia.”

      Prawie dobrze, ale jak wiadomo „prawie” jednak robi dużą różnicę. Drugi człon tego zdania powinien mieć następujące brzmienie: „jej zaniechanie jest często odebraniem realnego życia ciężarnej kobiety”. I mamy adekwatny opis rzeczywistości piekła, jakie tworzą tępy religiancki pronatalizm w parze z antykobiecym zamordyzmem xD

      Ale z jednym wypada się zgodzić: jeśli faktycznie tępi religianccy pronataliści i nienawidzący kobiet zamordyści chociaż „wiedzą, że to jest złe”, to zarzuty Gospodarza o uleganiu fałszu są rzeczywiście chybione. Pytanie (retoryczne), czy rzeczywiście macie się czym chwalić?

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s