Poruszają mnie niezmiernie te rozkminki, że po stopieniu się Arktyki tam będzie lepiej, tam gorzej, na to to wpłynie, na to nie wpłynie. Nie mówię tym razem o hordach negacjonistów, którzy z Biblią i Koranem w ręku będą pleść dyrdymały do samego końca, stojąc po uszy w wodzie, albo usychając na jakiejś nowo powstałej pustyni, ale o ludziach, którzy uznają fakty.
Porządek zglobalizowanego świata jest dziś w stanie naruszyć zbyt duża ilość kredytów udzielonych na nieruchomości w jakimś większym kraju, a co dopiero znikający kontynent, którego zniknięcie zmiecie również znany nam ziemski ekosystem. Tym bardziej oglądanie tego, słuchanie jest czymś niezwykle przejmującym i ciekawym estetycznie.
Kasandra, obok Odyseusza, moja ulubiona postać z greckiego świata wyobraźni, nie jest oczywiście żadną wieszczką, tylko mówi o przewidywalnych faktach. Ale już ci mądrale Grecy ubierają ją w takie szaty. Nie do końca wiadomo, czy z mądrości czy z głupoty. Przyjemniej jest zakładać to pierwsze.
Za to i za wiele innych rzeczy, kocham Kasandrę. Wyobrażam ją sobie samotną i piękną na ulicach Troi. To miłe wyobrażenie, ale przecież nie wiemy, jaka jest naprawdę. W każdym razie na pewno myśli tak o niej Apollo.
Tak bardzo chciałbym ją przytulić.
Fot. M. Golachowski