Rozwiązłość!

Trwają ustalenia, co naprawdę powiedział ks. Henryk Zieliński po zamachu w Barcelonie, a przede wszystkim czy to, co powiedział, jest lub nie jest moralnie oburzające. Przyzwyczajony do tego, że w publicznej debacie, fakty nie mają znaczenia, przyjrzę się jedynie interpretacji tego, co za nie uchodzi.

Ks. Zieliński w swojej wypowiedzi, której rzeczywistej treści ustalić już nie sposób, miał skorelować rzekomą barcelońską „rozwiązłość” ze zwiększeniem podatności tego akurat miejsca na zamach terrorystyczny. Do tej pory nic nie może tu nikogo dziwić (choć naturalnie dziwi). Dla księdza katolickiego Barcelona co najmniej może być rozwiązłym miastem, tym bardziej może nim być dla powołujących się na islam chłopców z ISIS czy innych organizacji o podobnym charakterze. Powierzchowność tych asocjacji nie ma już w tym miejscu większego znaczenia.

Cóż, jakkolwiek pojęcie „rozwiązłości” jest mocno problematyczne, to prawdopodobnie takie mogą być motywy tych całkowicie zepsutych chłopców (nawet nie tyle zepsutych moralnie, oni są po prostu jakby zepsuci, przypominając postać Anatola z „Akademii Pana Kleksa”). To, że sami taplają się w perwersyjnym mordowaniu nie ma tu żadnego znaczenia. Wystarczy, że zdają sobie sprawę z symboliczności swoich działań. Wiele wskazuje na to, że przynajmniej w jakimś zakresie sobie zdają.

Co ciekawe, lewicowo-postępowa część uczestników „debaty” wchodzi w uszami w ten dyskurs, czym dość wyraźnie pokazuje, że pojęcie „rozwiązłości” jest nadal elementem jej z pozoru tylko permisywnej etyki. Tym samym, dużo bardziej interesujące jest to, czego strona lewicowo-postępowa nie mówi, niż to, co mówi. Podobnie zresztą, jak w przypadku Elizy Michalik zachęcającej do lektury powierzchownego tekstu w sieci pt. „Nie rozumiem facetów, którzy wybierają idiotki”, o czym pisałem w poprzednim wpisie.

Pozostaje pytanie, czy zamach w Barcelonie był karą za „rozwiązłość”. Przy pewnym rozumieniu tego pojęcia (jako swoistego „bezwstydu”, którym pisałem tutaj), zdaje się, że tak. Terroryści z ISIS zdają się przecież być całkowicie oczywistym produktem globalizacji i nieograniczonego wzrostu, które z kolei zdają się być dość czytelnymi figurami owego „grzechu”.

Nota bene, uczestniczyłem wczoraj w urlopowej debacie o współczesnym terroryzmie, w której pozwoliłem sobie zaprezentować tezę, że nie chodzi w nim o cokolwiek innego jak zabijanie. Zabijanie jako przyjemność, zabijanie jako transgresja, zabijanie jako pozorne bohaterstwo, zabijanie jako sposób odniesienia się do nieznośności bytu. Chłopcy z ISIS to dzieci pułkownika Kurtza, o którym polskie dzieci już się nie będą uczyć, choć powinny, bo nadchodzi czas pułkowników Kurtzów. Pułkownik Kurtz też kiedyś zarabiał na swoich zbrodniach (względnie osiągał inne cele), ale któregoś dnia uznał, że rozwiązłość jest „lepsza”. Zbrodniarze z ISIS doszli zapewne do tego samego wniosku. Karzą jednak innych za własną rozwiązłość, dlatego horror nie kończy się nigdy.

Co zatem wywołuje oburzenie interpretacją księdza? Czy to, że istnieje rozwiązłość, czy to, że się jej wstydzimy, czy to że nie akceptujemy, czy to, że może mieć rację, czy to, że nie uznajemy jej istnienia, czy może nasza bezsilność? A może wreszcie to, że rozwiązłość w nieco rozszerzonym rozumieniu, to model współczesnego życia społeczeństw. Model, który postawił je, wraz z życiem jako takim, na krawędzi biologicznej zagłady. Nie łudźmy się, nie dokona się ona rękami Gai, ale naszymi.

Zamieszczone zdjęcie jest nieuprawnioną kalką, co z ostrożności podkreślam. Podobnie jak wiele innych, równie nieuprawnionych. Jak te o śmierci jako karze za grzechy, czy mężczyznach, którzy (mimo wszystko) potrafią napisać „mądry” tekst.

PS Za pomoc i inspirację do tekstu dziękuję Tomaszowi Lange.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s